piątek, 28 sierpnia 2009

Miałam dziś wolne za 15 sierpnia - i cały czas wydaje mi się że dziś jest sobota.
Pierwszy od dawien dawna wieczór z świętym spokojem – bo stary w pracy, dzieci odpadły (w sen) samoistnie – a ja – zamiast zająć się czymś „pożytecznym” – tj np. poczytać książkę, pooglądać Sex w wielkim mieście, lub coś w ten deseń co nie wymaga zbytniego angażowania umysłu– siedzę bez sensu na Allegro.
Tj może nie bez sensu bo szukam prezentu urodzinowego dla Ani , tylko że i tak nie jestem w stanie się zdecydować. Nie żebym nie wiedziała CO to miałoby być, tylko że tych potencjalnych pomysłów prezentowych mam zbyt dużo i nie wiem co wybrać.
Wiadomo że Ania jest konikowo-pieskowa i musi być konik (i) lub piesek. Tylko skąd mam wiedzieć który jej najlepiej podejdzie?
Poza tym cieszyła by się z 1000 innych rzeczy – np. z całej masy gadżetów papierniczo-plastycznych – nożyczki do wycinania wzorków mam w planie.
Poza tym liczydło. Ale wpiszcie w allegro hasło „liczydło” to zobaczycie jaki to trudny wybór.
Bo Ania uwielbia liczyć. Pomaga sobie palcami więc wydaje mi się że liczydło będzie ok. Z tym liczeniem to jest niesamowita bo nie wiem skąd ( ja jej nie uczyłam) doskonale radzi sobie z dodawaniem i odejmowaniem do 10. Najbardziej ulubiona jej zabawa „pisemna” to taka że szyfruję jej jakieś proste słowo cyferkami – i żeby to odszyfrować musi rozwiązać kilka dodawań – no nie wiem jak to opisowo przedstawić, pewnie wiecie o co chodzi :)
Byłam dziś na zebraniu w przedszkolu i trochę się wkurzyłam bo Ania trafiła do zupełnie nowej pani (poprzednia miała ją przez dwa lata) i do zupełnie innej grupy dzieci. Np. bez swojej najlepszej koleżanki -sąsiadki. Trochę obawiam się problemów adaptacyjnych.
Oprócz standardowego zestawu rzeczy muszę jej do przedszkola kupić kalosze – ci co mają dzieci w przedszkolu pewnie wiedzą dlaczego ;)
Poza tym rusza się jej ząb. Dolna jedynka. Codziennie sprawdza jak mocno jej się rusza i coś mi się wydaje że mu trochę pomoże. Bo nie może się doczekać aż jej pierwszy ząb wyleci – jakaś nowa moda.
Poza tym powiedziała mi dziś że wygląda na to że jej nie kocham. Bo? Bo przy kolacji pochwaliłam Mateusza że ładnie je („Mateusz obżerasz się jakbyś miesiąc nie jadł” – do napychającego sobie garściami do buzi jajecznicę) – a jej nie pochwaliłam że zjadła kanapkę. Masakra. Ja do ich wieku nastoletniego nie dożyję we względnej formie psychicznej.
Ona ma ostatnio jakąś obsesję – rozlicza mnie z każdej sekundy uwagi poświęconej młodemu.
W końcu zaczęła wymawiać RRrrrr – na razie tylko w niektórych zbitkach głosek i jeszcze nie tak idealnie dźwięcznie ale myślę że to już tylko kwestia niedługiego czasu. Pierwszym słowem w jakim je wypowiedziała było WIEWIÓRKA w związku czym dziś zaklepałam jej znaczek z wiewiórką w szatni przedszkolnej. Na cześć tego pierwszego R.
Tyle o Ani.
A młody?
Użądliła go dziś osa. Na moich oczach wlazła mu do ucha. Ale że byłam obok to złapałam go i w jednej sekundzie wyssałam to ucho.
Choć podobno tak się nie robi – to po wyssaniu i natychmiastowym posmarowaniu żelem z arniki - został tylko ślad po użądleniu, nic nie spuchło i od razu minął ból. Teraz zapytany co się stało twierdzi że to „Mama zrobiła mu ała” No jo. Jak ktoś ładny to wszyscy na niego ;)
Nadal jest fanem koparek i traktorów – nawet w makaronie – zwierzątkach on nie widzi żółwi i żyraf tylko koparki i dźwigi. Jak jedziemy samochodem i widzi jakąś koparkę to drze się tak jakby coś mu się stało.
Z sikaniem nadal "walka" – ma dni że jak się mu nie przypomni a wręcz nie wysadzi to leje w gacie, ma dni że nawet mając ubrane pielucho majtki (takie pampers) leci sam sikać na nocnik za każdym razem.
Nie wiem o co chodzi ale nie wnikam.
Stary foci.
Obraca się w jakich światkach gwiaździano-brukowych i ja tam nie wiem ale te ludzie „z mediów” to naprawdę walnięte są z tego co słyszę. Mają wszystko na sprzedaż.
Ja we wtorek jadę na 4 dni na „manewry pryszczycowe” – tj na szkolenie pod Częstochowę (do Poraja) . Jeszcze nie wiem jak to zorganizujemy, jak z dziećmi, przedszkolem, z urodzinami Ani itd. – nie mamy kiedy obgadać.
Ja jeszcze nie jestem kompletnie przygotowana do wyjazdu (merytorycznie -bo powinnam trochę przepisów poczytać chociaż).
Powidła przypaliły mi się już jakieś 15 razy :)
Dobra koniec tego elaboratu na dziś, to jeszcze foty.
Są tu:
27.08.2009

1 komentarz:

sysiM pisze...

Agatko fotki cudne jak zawsze, aż chce się oglądać. Mateuszowi właśnie dzisiaj wypadła dolna jedynka, już się martwiłam że za wcześnie. Moj Mati w wieku twojego Mateuszka też uwielbiał traktory,koparki, potem będą pociągi, autobusy, samoloty autka, wszystko co jeździ ;)
Super liczydła są w Ikei.