niedziela, 23 sierpnia 2009

Uszyłam sobie w nocy firankę do lauby (ciut krzywo ;) - tylko cholera nie umiem zrobić zdjęcia "pod światło", więc jedyne na jakim coś widać to takie z lampą, które z kolei nieco fałszuje rzeczywistość bo wszystko się na nim (nawet ten zwykły tiul ecru) się świeci. To taka ala roleta - eeeee - wenecka? z obciążnikiem w środku.
To fakt, że trzeba mieć coś lekko z dekielkiem żeby w NIEDZIELĘ o godzinie 8 rano myć okno (bo przecież nie mogłam powiesić na brudne). Ale za to jak miło na takie czyste popatrzeć później, conie?

Dzieci się absolutnie wściekły z robieniem bałaganu. Syf jest taki że ja nie wiem od którego końca coś porobić - jak jedno sprzątnę to w tym czasie ze 3 nowe epicentra powstają.
To jest masakra jakaś.
Po południu idziemy do sąsiadki na geburstag. Ania już wyprodukowała laurkę, teraz pojechali do sklepu po jakiegoś kwiatka, młody śpi (JUŻ ZDROWY!), ja też zasypiam na stojąco ale idę dalej sprzątać.

2 komentarze:

malgoska pisze...

Pani - "lauba", "geburstag" - niedługo nie będę wiedzieć o czym piszesz :D

Zazdrostko- firanko -roletka cudna, a gdzie obciążnik bo się nie moge dopatrzeć?

Agata B. pisze...

nad tym koronkowatym :)