sobota, 19 września 2009

Oczywiście nie było szans dopisać czegokolwiek - J. pojechał robić ślub - na caaaały dzień, my (tzn ja) wzięliśmy się za robotę w obejściu ;) - tj ja starałam się jak najwięcej zaległości porządkowych nadrobić i przy okazji nie ukatrupić potomstwa "mamującego" na potęgę.
Znacie to? Mamoooooo to Mamooooo tamto Mamoooo siamto i owamto - z częstotliwością 10 razy na minutę.
Wyprałam wszystkie chyba kurtki i polary jakie są w domu, połowę butów, kilka kocy i narzut, umyłam kilka okien. To w międzyczasie zbierania jabłek (i gruszek) spod drzew - kilkanaście wiader wyniesionych na kompost i 3 wyselekcjonowane dobrych i dużych (jako tako). I teraz stoją te wiadra i się zastanawiają co z nimi będzie. Ja też się zastanawiam i jak narazie pomysłu nie mam. A to dopiero początek - bo te jabłka tak naprawdę dochodzą w październiku.
Jak ktoś ma ochotę to serio - zapraszam na rwanie ;) Bo chociaż uwielbiam jabłka - już mi uszami wychodzą :)
W czasie tych wszystkich prac słuchaliśmy muzyki jak zwykle. Ania ostatnio zaczęła analizować teksty piosenek czyli tak jakby słuchać ze zrozumieniem - albo przynajmniej z próbą zrozumienia.
Leci piosenka Ja tonę . Ania słucha i pyta mnie o czym jest ta piosenka i dlaczego ona śpiewa że tonie:

Ja tonę
w twoich oczach tonę,
w jeziorach z turkusów i szkła
pod rzęs twych balkonem wciąż tonę i tonę,
lecz nigdy nie widzę w nich dna.
Chcę tonąć
w oczach twych utonąć,
jak grosz, który w wodę mi wpadł
w tę łzę nazbyt słoną, zanurzyć się , tonąć
ty tylko w oczy mi patrz.
Nie odwracaj oczu i wzrokiem nie uciekaj,
daj mi wreszcie poczuć, że to nie jest gra
czasu tego szkoda on brzegi rwie jak rzeka
Żebym mogła doczekać daj mi znak.


- no to myślę myślę bo sama musiałam wydumać w czym rzecz - no i mówię że ona go kocha a on ją chyba tak niebardzo, a właściwie to ona nie wie czy on ja kocha czy nie i by chiała żeby on jej jakoś pokazał że też ją kocha.
No i żeby mu pokazać że go tak kocha to tak na niego patrzy i tak wpatruje się w jego oczy że w nich aż tonie i czeka co on na to.
Ania myśli, słucha i mówi:
- To ona go nie mogła po prostu pocałować?
Hmmmm
No właśnie. No chyba mogłaby conie?
Jakoś dziwnie ludzie się zachowują w dorosłym życiu - nie potrafią tak (dziecinnie!) prostych rozwiązań stosować tylko sobie komplikują życie, cierpią, wzychają - bo nie wypada, bo nie uchodzi, bo co ten czy tamten sobie pomyśli, bo to wbrew zasadom. Zamiast iść czasem za głosem serca i spontanicznie zrobić to na co ma się wielką ochotę (bez względu na konsekwencje ;), pobalansować na cienkiej linie.
Myślę że czasem tak trzeba. Oczywiście mówię ogólnie a nie konkretnie w temacie miłosnym.
Bo wiecie - jest ryzyko - jest zabawa ;) A dorosłość jest zazwyczaj tak przemyślana, wyważona i rozumna że czasem aż ułomna.
Takie mi się nasunęło przemyślenie po tym Aniowym pytaniu.
________________________________________________________
Rozczochrańce piżamowo-poranne:


Selekcja (nie)naturalna:Posiłek regeneracyjny:
Powidzmy że pomagali:

Brak komentarzy: