czwartek, 20 maja 2010

Długi deszczowy tydzień w końcu się kończy.
Mam dosyć - jestem psychicznie wykończona: pogodą, brakiem słońca, ciśnieniem a co za tym idzie permanentną migreną - na okrągło jadę na prochach, tym co na każdym kroku muszę oglądać i słyszeć, śledzeniem na bieżąco komunikatów CZK bo prowadzę dziennik naszych czynności pracowych ... i już o 7 rano muszę wysyłać jakieś debilizmy (raporty) - dobijają mnie ci tam na górze ...
Tatalny dół.
Dzieciaki siedzą w domu a więc dostają ()!@&#*%#^$%!^% - jajeczko znaczy :)
Racibórz niby już bezpieczny chociaż znowu idą deszcze i burze no i zaczynają opróżniać polder Buków. Ale miejscowości w powiecie nadal przeżywają dramat :(
Jakby ktoś miał ochotę to tu zdjęcia Janusza a dziś - trafił akurat na moment kiedy Kraśko kręcił w Turzu reportaż do Wiadomości.
Tam tymi drogami to ja często jeżdżę służbowo ...:(
Rozmawiałam dziś z sołtysem jednej z tych zalanych wiosek - jestem pełna podziwu dla ich jednak pogody ducha i woli walki. Współczuję im i podziwiam.

Janusz walczy z wodą w naszej piwnicy - mamy pompę wiec jakoś idzie.
Na dokładkę wyłączyli we wsi wodę "na czas nieokreślony" bo zalało ujęcia wody. Dobrze że mamy swoją studnię z pompą podłączoną do instalacji wodnej - przełączmy i mamy normalnie wodę w kranie tyle że naszą a nie państwową. Trochę żółtawa jest ;)
Gmina rozwozi codziennie wodę w butlach do picia a do normalnego używania typu mycie czy pranie spokojnie może być ta ze studni tj z kranu. Jeździ też cysterna z wodą dla tych co nie mają swoich ujęć.
Ale jak ktoś nie ma tej swojej wody to masakra.
No więc same kataklizmy.
Niech ten tydzień się już kończy

Brak komentarzy: