piątek, 30 lipca 2010

Well...

Powiedzmy że czas mi tak zapier ....... leci że szok.
Poza tym mam ogólną awersję do komputera – ileż to razy brałam laptopa „
bo może sobie wieczorem posiedzę” .... dupa :) Jak go przytargałam tak zabierałam do pracy rano.

Za tydzień zaczynam urlop dwutygodniowy. Ania która podsłuchała między wierszami że jedziemy do babci – oczywiście już zaczęła odliczać – zrobiła sobie planszę z dziesiątką na środku (że za 10 dni wyjeżdża) i codziennie prowadzi odliczanie.

Ona się trochę nudzi i już chce iść do przedszkola. Razem z młodym spędzają całe dnie z sąsiadem Igorem i czasem jeszcze innymi dzieciakami – albo u nich (przeważnie) albo u nas – zajmują się typowymi wsiowymi czynnościami :) Jedzą wspólnie obiady i kolacje. Wracają do domu czarni jak święta ziemia tak że czasem trzeba się domyślać kto jest kim.

Młody jest tak zakochany w Igorze że nawet przez sen o nim gada. Mateusz fajnie nadaje tylko że tak niewyraźnie i „po swojemu” że tylko chyba my go czasem rozumiemy.
Nie wiem co z tego będzie ale mam nadzieję że jak pójdzie do przedszkola to będzie się bardziej starał. Bo zauważyłam że bardzo często problem tkwi w jego lenistwie – to jest w tym że wygodniej i szybciej jest mu powiedzieć „po chińsku”. Jednakże ewidentnie ma też problemy natury „logopedycznej” – no zobaczymy co i jak bo w przedszkolu maja logopedkę na etacie i ona na pewno podpowie czy mamy coś z tym robić czy nie. Jednak brak umiejętności poprawnej mowy nie przeszkadza mu w jechaniu gwarą i jak wczoraj walnął do Ani „
Ania, kaj idziesz” to padłam :)
Poza tym zaczęły mu różki rosnąć i coraz częściej bywa niegrzeczny, tj. w sensie że nieposłuszny. Ale jeszcze jest na tyle „nie zbuntowany” że nawet wybiera sobie sam kąt w którym będzie za karę stał. No ale cóż – w końcu chłopak – szkoda że płaci za to nieposłuszeństwo taką cenę że na okrągło ma poobdzierane kolana i łokcie. No i ryk i lament.
Plasterek (leczy wszystko i ma nawet działanie przeciwbólowe) na okrągło w ruchu. I magiczna maść o nazwie „krem Nivea” także heh :)
A także moralizujący film naukowy pt. Było sobie życie, ile ta wątroba ma roboty z produkcją fibrynogenu i te biedne płytki jak się muszą namęczyć ...

Stary buduje grilla. Nadal :D ale już dotarł do komina więc jest na finiszu. Nawet ruszt już mamy :) Grill prezentuje się profesjonalnie – mam nadzieję ze cug będzie miał.

W domu sajgon, syf i malaria ale już machnęłam na to ręką – bo jak sprzątam cały weekend po czym w poniedziałek po moim powrocie z pracy wygląda wszędzie dokładnie tak jak w piątek wieczorem to jaki to wszystko ma sens? Poza tym nie mam siły i natchnienia jakoś. Na urlopie raczej nic nie nadgonię bo chyba będziemy prawie 2 tyg. poza domem.

Później zaraz rok szkolny/przedszkolny i Ani urodziny. Znowu dylemat z przyjęciem urodzinowym i prezentem. W sumie w ramach prezentu dostała rower ale to chyba już zapomni do wrzesnia o tym .... mam pomysł na prezent a nawet dwa pomysły tylko czekam na pieniążki z „prac dodatkowych” ;) żeby nie naruszać budżetu domowego.

Ostatnio ze Starym oglądamy CZASEM filmy wieczorem – wczoraj zaczęliśmy oglądać The Box ale wymiękłam zanim dotarłam do wizyty szpetnego nieznajomego – bo stwierdziłam że jak zadzwoni mi budzik o 6tej po 4 godzinach snu to do południa dnia dzisiejszego zejdę - ale już doczytałam właśnie co będzie dalej :)

Stałam się ofiarą afery z zablokowanymi pieniędzmi na „Allegro” – a dokładniej „Płacę z Allegro” ale już wczoraj mi się oblokowały i NIBY zostały przelane na moje konto – zobaczymy czy dziś dotrą.

Jak mnie nie ma tu to bywam tam:

Robiłam ostatnio gołąbki (w nocy) i podczas robienia ich stwierdziłam że MUSZĘ zrobić porządek w szafce z przyprawami bo nic nie mogę znaleźć i odkryłam że jestem posiadaczką 6 PACZEK otwartych majeranku + 2 zamknięte. Nie wiem co ja z tym majerankiem - chyba mi odbiło :)
Poza tym z kuchennych wieści to w moim ogródku urodzaj (na kurzych kupach) i mam tam gąszcz ziół, tony fasolki, groszek który Młody uwielbia, zmutowane krzaki pomidorów wysokości półtora metra oraz dorodne ogórasy (już dwa słoiki swoich zakisiłam bo reszta na razie w powijakach) :) A także dynie w postaci na razie kwitnących krzaków o rozmiarach Fiata 126p.

2 komentarze:

andraa pisze...

A Fuuuj! Co to za padlina?;)

Agata B. pisze...

To są krowie łby z których pobiera się mózgi do badania :) Łyżeczką :)