wtorek, 3 sierpnia 2010

Od niedzieli mamy troje :)


Wczoraj wieczorem wymyśliliśmy wycieczkę rowerową na stawy oczywiście - zreanimowaliśmy jakiś stary rower dla Uli i jakoś dała radę. Komary żarły jak wściekłe ale warto było :)





Jechaliśmy w kierunku zachodzącego słońca, muzyczka z komórki mi grała i czułam się jak na wakacjach. Ostatnio zresztą wciąż się tak czuję - wieczorem to gwiaździste niebo, żaby i świerszcze i ogień w naszym grillo-kominku :) Chyba jakoś dotrwam do urlopu (mam go od poniedziałku) bo nawet zaczynam na niego czekać z niecierpliwością bo czuję jakieś pracowe zmęczenie materiału:)


Dziś pogoda jest tak tragiczna - duszno, burzowo - że chyba zaraz zemdleję - jestem totalnie zamroczona ...

Dziś nie wiem jakie zajęcia wymyślić, zabrałabym ich może na basen, tylko że ulowa mama "zapomniała" przywieźć dziecku rzeczy w tym stroju kąpielowego (Ula została u nas w niedzielę spontanicznie bez wcześniejszego planowania tego pobytu). No to nie wiem - może kulki?

Internet nam w domu padł. Czekamy na interwencję TPSA (to se pewnie jeszcze poczekamy :)

Młody wczoraj przywalił sobie w palec młotkiem do cegieł i ma teraz siną bułę zamiast palca - ryku było co niemiara, musiałam mu zrobić opatrunek z bandaża podpuszczając że "masz teraz taki super bandaż jak żołnierz na wojnie" - podziałało :)

Zjadłabym sobie rybkę z rusztu .... mniammmmmm. I w ogóle to głodna jestem.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

TPsa wymienila padniety bezpiecznik u siebie w centrali i juz o 9 rano siec hulala :)