Jakiś czas temu chciałam się zarejestrować do lekarza, normalnie na NFZ bo się mi nie spieszyło. Pani rejestratorka miesiąc temu kazała dzwonić "w ostatni wtorek lipca" celem zarejestrowania się "na sierpień".
Ponieważ ten ostatni wtorek lipca to jest dziś, od godziny 8-mej rano zaczęłam wykręcać numer. Zajęty. Wykręcałam go przez najbliższą godzinę - cały czas było zajęte. W końcu dodzwoniłam się o godzinie 9.30, pani która usłyszała w jakim celu dzwonię podaje mi termin - 7 sierpnia "popołudniu" - dla mnie to jest godzina 16-17, dla pani w rejestracji to jest między 13.30 a 15.30 (czyli moje godziny pracy).
Pytam czy nie dałoby się tydzień później bo mam wtedy urlop i byłoby mi łatwiej dotrzeć do gabinetu.
Gdyby nie dzieliły nas łącza telefoniczne to pani chyba zabiłaby mnie wzrokiem:
"NIE MA - bo ja przecież już skończyłam rejestrować na sierpień (tak jakby to było oczywiste) i zostały tylko takie pojedyncze terminy". Jakie są te inne pojedyncze terminy się już nie dowiedziałam bo pani nie chciała więcej ze mną gadać.
No w końcu czego ja od niej wymagam, niech się cieszę że mi się w ogóle udało :D
A w ogóle to dzieci zacumowały w domu, trzeba by popisać coś o wakacjach ... ale w sumie to było dawno i nieprawda :)
1 komentarz:
hm, coś na ten temat wiem:
operacje miałam 31-go maja, do dzisiaj czekam na wyniki histopatologii , o tym jak bardzo się boje i że codziennie płaczę, nawet nie warto wspominać nikomu....
Miśka potrzebuje rehabilitacji nogi, natychmiast, ale żaden lekarz nie chce nawet nas "obejrzeć". pierwszy termin to 13 luty 2013 roku, a potem kolejne conajmniej półroczne czekanie na miejsce na same rehabilitacje... A z nóżką jest coraz gorzej.
Do tego, gdy znajoma poszła w naszym imieniu, bo szpital jest w innym mieście, by zarejestrować małą, usłyszała od Pani z okienka (a nie widziała ani skierowania, ani samego dziecka) stwierdziłą, ze dwulatek może poczekac sobie jeszcze dwa lata, bo oni pierw biorą noworodki.
Gdy ja zgłaszałam od momentu raczkowania, że coś z nogą się dzieje, kazali czekac do pierwszego bilansu!!! Teraz czekamy nadal!! I jakaś tam rejestratorka twierdzi czy moje dziecko może czy nie może czekać!!
Dobrze, że mamy znajomą, która nas skontaktowała poza wszystkim z rehabilitantką, a ta nas poinstruowała, jak na razie samemu dziecku w domu pomagać, ale to nie jest proste, przy tak małym dziecku, bo nie jest jeszcze skore do współpracy, z kimś, kto nie ma podejścia, a niestety rodzice nie zawsze je muszą mieć, nie takie, jak wyspecjalizowany personel.
brak słów....
Viola
Prześlij komentarz