Cierpię ostatnio na masakryczny niedobór snu - problem w tym że wieczorem nie specjalnie chce mi się spać a poza tym to jedyna szansa żeby mieć trochę czasu dla siebie - rano wstaję o 6tej a na dodatek często jest tak że np już od 4tej -5tej włącza mi się czuwanie przedbudzikowe.
Jeżdżę z koleżanką K. na poranne akcje świńskie więc czasem zaczynamy wcześniej. Ale warto - bo powiedzmy że powoli wiem jak to robić - tj minął już ten podstawowy stres w momencie kiedy biorę do ręki strzykawkę z igłą i podchodzę do tej szalejącej i wrzeszczącej w niebogłosy bestii ;) A nie jest to takie proste bo u takiej pacjentki krew pobiera się właściwie na czuja bo przecież żadnej żyły tam u niej nie widać. No a jak wiadomo grunt to się zawodowo rozwijać, a przynajmniej się nie cofać :)
Dostałam dziś oficjalnie - tj na papierze podwyżkę. Trochę mi nieswojo bo jestem świadoma że conajmniej kilku osobom z naszej "firmy" dużo bardziej należałyby się te pieniążki niż mnie, ze względu na masę aspektów - no a dla mnie to oznacza tyle że może jednak nie daje tak do końca dupy hehe - albo że chociaż widać że się staram nie dawać :P Po 4 m-cach pracy to całkiem nieźle jak sądzę.
W domu dziś akcja pt "zginęły kluczyki od fiata". Stary zrobil mi aferę przez telefon z rzucaniem słuchawki i darciem paszczy. Zrozumiałabym może gdyby nie fakt że kluczyki te zgubił on osobiście (tj może pomógł w tym Mateusz na przykład) a ja ich nawet nie dotykałam od przynajmniej miesiąca. Przeszukaliśmy cały dom i ogród - nie ma. Chyba czeka nas wymiana zamków i stacyjki bo zapasowych nie mamy.
Koleżanka Małgorzatka zrobiła mi chętkę na haft krzyżykowy. Jutro zamawiam materiały na pierwszą małą robótkę - motyw lawendy na przykład na woreczek z lawendą i zobaczymy jak mi to pójdzie. Ania jak usłyszała to zażyczyła sobie także - nie wiem czy da radę no ale niech próbuje. Pamiętam jak babcia Czesia dawała nam robótki bo sama była doskonałą hafciarką - ale chyba byłam wtedy trochę do Ani starsza.
Mateusz rozwala mnie swoim nocnikowaniem. I w ogóle rozwala mnie zaradnością życiową. Szkoda że nie może iść do przedszkola już od września bo jestem pewna że doskonale by sobie poradził, a nawet zakasowałby niejednego trzylatka :)
Chyba ma to po Ani bo ta to też jak stara mądruje. Dziś Janusz cośtam powiedział na co ona zwróciła mu uwagę - "tato nie mów tak przy dziecku" - no paść idzie :)
Idę spaaaaać :)
1 komentarz:
zupełnie nie na temat, ale: po przeprowadzce zgubiłam hasła do i dziś po setnejpiętnastej próbie zalogowania się na Twojego bloga (wreszcie udanej!!) okazało się, że wszystko na marne, bo nastąpiła przeprowadzka :)
Fajnie Cię znów czytać:)
Iniemamocna
Prześlij komentarz