wtorek, 21 lipca 2009

Kurczę no - jutro mam wolne (za nadgodziny w ostatnią sobotę) to może znajdę chwilę żeby tu coś podłubać.

Ania po wciąż trwającej fascynacji Akademią Pana Kleksa (Mamo ja KOCHAM tę piosenkę "Na wyspach Bergamutach"!) - zna już zresztą zresztą na pamięć wszystkie piosenki - dziś miała okazję poznać "Neverending story" - wersję oryginalną z roku 1984; pamiętam że sama byłam zafascynowana tym filmem i widziałam go kilka razy w kinie - choć byłam sporo starsza od Ani.

Ania po obejrzeniu wybuchnęła płaczem i szlochem oraz zanoszeniem się.
"Bo ten konik utopił się w tym bagnie".
Następnie podążyła do stanowiska malarskiego i popełniła dzieło - Falkor (z folii bąbelkowej bo przecież łuski miał) i ten konik tam w rogu mały, no i jak ktoś się przyjrzy to Cesarzowa w pałacu na górze :) Czyli scena pod koniec filmu.

4 komentarze:

Ja i tylko ja:) pisze...

No no :) Zdolniacha :)

ps. blogspot nie taki straszny :D rzekłabym, że nawet całkiem fajny i dość prosty !!

Ja i tylko ja:) pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

MGiH: ale Ci zazdroszczę tego odpieluchowania, my ciągle walczymy

Kasiasta pisze...

O ja ale dzieło!!! Rewelacja!