czwartek, 27 sierpnia 2009

Żyjemy. Najgorsze chyba za nami.
A ponieważ jak nie urok to sraczka - w samym epicentrum epidemii domowej i w środku tygodnia, w przeddzień czwartku w który to wstaję o 4 rano (nadzór nad targiem), o godzinie 22giej (!) - jedna taka sąsiadka dostarczyła mi pod drzwi wiadro węgierek. Noszzzzzz .... No to smażę POWIIIIIDŁA :) (bo co mam z tym zrobić - zjeść na żywca takiej ilości się nie da ... echhh) - moje ręce z wyhodowanymi paznokciami zostały zrujnowane na amen:



+ kilka słoików połówek zasypanych cukrem.

Reszta jutro - a jest co pisać (chyba) i zdjęcia też są jakieś - bo dziś to nie dam juz rady (właśnie przed chwilą zasnęłam z książką w wannie).

2 komentarze:

ramoncia pisze...

powidła, mniam :)

Anonimowy pisze...

mniam mnaim...
ale sie tutaj pysznie zrobilo :)
ania