UPDATE:
W ZUSie (oprócz samej nzwy i idei) najbardziej nie cierpię tego że tam nigdy nikt nic nie wie. Zawsze ma się do czynienia z jakąś pańcią "która musi się skonsultować z przełożonym bo nie wie jak tą sprawę można/trzeba załatwić. A poza tym dziś jest już czwartek a w poniedziałek, wtorek i środę nie działa im system (???) więc przez najbliższy tydzień nic nie zrobi. Jak powiedzialam jej że dziś jest czwartek ale jutro jeszcze jest piątek to ona mi na to że ona obsługuje 2 tys płatnikow i ma całą stertę podań o zaświadczenia które ona osobiście musi wydać. A jak jej na to że niech coś wymysli w takim razie żeby jakoś czlowiekowi (tj mnie) pomóc załatwić to co chce załatwić jak przystało na porządnego urzędnika (od czasu kiedy sama jestem urzędnikiem hehe wiem ile od dobrej woli i chęci pomocy zależy) to mnie stary opierniczył :)))))) No żesz ..... Skoro więc pracuje tam 5 osób na krzyż (wnioskuję z tego że jeśli ona ma tyle do obsługi to więcej ich tam nie pracuje chyba???) to po jaką cholerę im taki wypasiony budynek wielkości hotelu Mariott? I te kurde drzwi na fotokomórki i te marmury i taki ukrop w środku że zdechnąć można ... no comment.
W ZUSie (oprócz samej nzwy i idei) najbardziej nie cierpię tego że tam nigdy nikt nic nie wie. Zawsze ma się do czynienia z jakąś pańcią "która musi się skonsultować z przełożonym bo nie wie jak tą sprawę można/trzeba załatwić. A poza tym dziś jest już czwartek a w poniedziałek, wtorek i środę nie działa im system (???) więc przez najbliższy tydzień nic nie zrobi. Jak powiedzialam jej że dziś jest czwartek ale jutro jeszcze jest piątek to ona mi na to że ona obsługuje 2 tys płatnikow i ma całą stertę podań o zaświadczenia które ona osobiście musi wydać. A jak jej na to że niech coś wymysli w takim razie żeby jakoś czlowiekowi (tj mnie) pomóc załatwić to co chce załatwić jak przystało na porządnego urzędnika (od czasu kiedy sama jestem urzędnikiem hehe wiem ile od dobrej woli i chęci pomocy zależy) to mnie stary opierniczył :)))))) No żesz ..... Skoro więc pracuje tam 5 osób na krzyż (wnioskuję z tego że jeśli ona ma tyle do obsługi to więcej ich tam nie pracuje chyba???) to po jaką cholerę im taki wypasiony budynek wielkości hotelu Mariott? I te kurde drzwi na fotokomórki i te marmury i taki ukrop w środku że zdechnąć można ... no comment.
*******************************************************************************************
Przypomniało mi się takie zdarzenie które opowiedziała mi koleżanka z jednego z sąsiedzkich PIWetów. Z góry informuję że nie jest to fikcyjna anegdota a autentyczne zdarzenie które miało faktycznie miejsce :))
Dwóch kolegów myśliwych umówiło się na wspólne zapolowanie na jelenia.
Pojechali więc w nocy (to istotne dla historii :) do lasu i ulokowali się do polowania z zasiadki – czyli wleźli w krzaki, wyjęli piersiówki i czekają. Czekają i popijają, popijają i czekają. Nagle patrzą – wychodzi jeleń. No to jeden z nich za splówę – i bach strzelił. Trafił ale nie do końca skutecznie bo jeleń nie padł od razu tylko zaczął oddalać się od nich. Wyleźli z krzaków i idą w kierunku za jeleniem bo wiadomo że gdzieś tam za chwilę padnie.
Idą, idą … patrzą – leży. Podchodzą bliżej, patrzą ….. leży KOŃ. Martwy.
Kolegów myśliwych zamurowało. Myślą sobie o cholera koń komuś z pastwiska uciekł do lasu a my go wzięliśmy za jelenia i zastrzeliliśmy (ciemno było i wódeczki trochę wypili). No to teraz będą jaja, co najlepszego narobiliśmy. Podumali i wymyślili że najlepiej zatrzeć ślady czyli pozbyć się zwłok – nie ma zwłok, nie ma zbrodni :)
Przynieśli z samochodu saperkę i kopią dół. Na konia.
Namordowali się okrutnie bo wykopać dół na konia jedną saperką w lesie to wyzwanie nie lada, zajęło im to kilka godzin. Podjechali później samochodem i linami jakoś tego konia do tego dołu wciągnęli, zakopali. Ledwie żywi pojechali do domu. Ale jak się przespali to stwierdzili że warto byłoby pojechać na to miejsce i przy świetle dziennym sprawdzić jak to wygląda i czy nie trzeba czegoś tam poprawić przy tym grzebowisku.
Idą na to miejsce a tam chodzi taki zdenerwowany ostro chłop. Pytają go a co on tu tak chodzi i co się stało. A on na to że wczoraj mu tu w lesie koń padł i za chwilę ma przyjechać firma utylizacyjna zabrać te zwłoki, przyszedł na to na miejsce konia nie ma!
W sumie nie wiadomo czy się śmiać czy płakać, martwego jelenia znaleźli po chwili całkiem niedaleko :)
******************************************************************************
Dwóch kolegów myśliwych umówiło się na wspólne zapolowanie na jelenia.
Pojechali więc w nocy (to istotne dla historii :) do lasu i ulokowali się do polowania z zasiadki – czyli wleźli w krzaki, wyjęli piersiówki i czekają. Czekają i popijają, popijają i czekają. Nagle patrzą – wychodzi jeleń. No to jeden z nich za splówę – i bach strzelił. Trafił ale nie do końca skutecznie bo jeleń nie padł od razu tylko zaczął oddalać się od nich. Wyleźli z krzaków i idą w kierunku za jeleniem bo wiadomo że gdzieś tam za chwilę padnie.
Idą, idą … patrzą – leży. Podchodzą bliżej, patrzą ….. leży KOŃ. Martwy.
Kolegów myśliwych zamurowało. Myślą sobie o cholera koń komuś z pastwiska uciekł do lasu a my go wzięliśmy za jelenia i zastrzeliliśmy (ciemno było i wódeczki trochę wypili). No to teraz będą jaja, co najlepszego narobiliśmy. Podumali i wymyślili że najlepiej zatrzeć ślady czyli pozbyć się zwłok – nie ma zwłok, nie ma zbrodni :)
Przynieśli z samochodu saperkę i kopią dół. Na konia.
Namordowali się okrutnie bo wykopać dół na konia jedną saperką w lesie to wyzwanie nie lada, zajęło im to kilka godzin. Podjechali później samochodem i linami jakoś tego konia do tego dołu wciągnęli, zakopali. Ledwie żywi pojechali do domu. Ale jak się przespali to stwierdzili że warto byłoby pojechać na to miejsce i przy świetle dziennym sprawdzić jak to wygląda i czy nie trzeba czegoś tam poprawić przy tym grzebowisku.
Idą na to miejsce a tam chodzi taki zdenerwowany ostro chłop. Pytają go a co on tu tak chodzi i co się stało. A on na to że wczoraj mu tu w lesie koń padł i za chwilę ma przyjechać firma utylizacyjna zabrać te zwłoki, przyszedł na to na miejsce konia nie ma!
W sumie nie wiadomo czy się śmiać czy płakać, martwego jelenia znaleźli po chwili całkiem niedaleko :)
******************************************************************************
Mam dziś urlop bo mamy kilka spraw do załatwienia - zusy srusy itepe, a na 15tą do dentysty z Anią. I jakoś dziwnie mi jak tak sobie siedzę z laptopkiem, piję kawę, w domu cisza (Anię zawiozłam do przedszkola, chłopy jeszcze śpią!!!), w TV "pytanie na śniadanie". Tylko szkoda że taki burdel wszędzie jest i muszę się zaraz zabrać za sprzątanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz