czwartek, 5 listopada 2009

To jakaś masakra - ktoś mi podpieprzył 3 dni z życiorysu.
W tym tygodniu spędziłam w samochodzie jakieś 102949384875 km.
Jutro Gliwice i Katowice.
Janusz za tydzień jedzie do Stolycy poporacować. Przez jakiś tydzień. Ciekawe jak sobie poradzę jako samotna pracująca matka.

Jest godzina 20ta a ja autentycznie zaraz idę spać bo tracę przytomność.

17-18-19 listopada jadę na szkolenie (tj naradę) do jakiegośtam eeee Napoleonowa. W końcu dawno się nie szkoliłam ehm ehm ehm.

2 komentarze:

ramoncia pisze...

łojoj, kiepsko. I do tego ta pogoda... Ale trzymaj się ciepło, nie takie rzeczy się przeżywało, no nie? ;P

agnes pisze...

ja jeszcze w temacie jabłek (dopiero teraz, bo u mnie tez byli złodzieje czasu...)
robiłam ostatnio dwa razy - termoobieg 100stopni, uchylone drzwiczki piekarnika - cudownie chrupiące jak prawdziwe czipsy - dziękuję za inspirację i wskazówki :)