Nowy rekord świata:
160 macior* w 3 godziny.
160 macior* w 3 godziny.
Chce mi się rzygać (stężenie amoniaku w takim chlewie na ponad 150 macior zwala z nóg, ten smród zagnieździł mi się w nosie na stałe chyba bo nadal go czuję), nie mogę podnieść ręki, nie mogę chodzić, nie mogę iść na basen bo moje nogi są tak posiniaczone że wyglądam jak jakaś chora na coś lub pobita. Jeszcze kilka dni i autentycznie wysiądę fizycznie**.
*pobrana krew
**starość nie radość
_____________________________________________________________
Chcę mieć swój pokój - najlepiej zamykany na klucz.
Codziennie kiedy wracam do domu zawartość szuflad w moim biurku wywrócona jest do góry nogami a moje rzeczy, moje WAŻNE DLA MNIE RZECZY, walają sie po całym domu. O zniszczeniach nie wspomnę. Mam dość.
_________________________________________________
Rozjechałam dziś (chyba) bażanta. Wmaszerował mi prosto pod koła.
Bażant. 9 grudnia. W ŚRODKU MIASTA.
Jedyne co zdążyłam zrobić (ciemno i lało a on sobie po prostu wszedł z pobocza w snop świateł) to wziąć go środkiem - ale nie wiem czy to coś dało ...
Jedyne co zdążyłam zrobić (ciemno i lało a on sobie po prostu wszedł z pobocza w snop świateł) to wziąć go środkiem - ale nie wiem czy to coś dało ...
3 komentarze:
o raju, ciekawe rekordy pobijasz :)
Do wykonywanej pracy można przywyknąć i spowszednieje - ponoć, tak mówią;-)
A bażant - no cóż, marnie skończył, a może wcale nie;-)
Agata taki pesymistyczny ten post i nie o bażanta mi chodzi. Trzymaj się, silna babka jesteś wszak.
Prześlij komentarz