Dzień zaczynam po prysznicu i kawie.
Ponieważ dopiero jestem w trakcie kawy a do prysznica jeszcze nie dotarłam (wczoraj urodziny u sąsiadki a więc późne lądowanie w domu) - nie rozpoczęłam jeszcze dnia, ale muszę zanotować jak makabryczne sny miałam.
Najpierw "całkiem niewinnie" śniło mi się że z okna (tak jakby knajpy w której siedzieliśmy) byliśmy świadkami wypadku samochodowego: jeden samochód jechał szybko ulicą, drugi wycofywał na nią z chodnika i oczywiście wyjechał tamtemu i został uderzony w dupę, a pomiędzy nich zaplątał się pieszy który akurat szedł chodnikiem.
Janusz pobiegł na dół wysukując na komórce 112 - jako pierwszy zdrowy odruch i ogólnie udzialał się w pomaganiu, ja za chwilę też pobiegłam tam przykryć swoją kurtką tego rannego bo widziałam jak się telepie połozony na ziemi na tym śniegu. No ale spoko - wypadek jak wypadek - zabitych nie było.
Później chyba w związku z tym ze Młody zaczął nam się miotać, jęczeć itd - i wyciągnęliśmy od niego że go boli bark - ja po pomacaniu go w stanie (mojej) półprzytomności oczywiście stwierdziłam że ma jakiś dziwnie grubszy - dopiero jak się obudzi to zobaczę co tam - faktem jest że jak daliśmy mu nurofen i nasmarowałam maścią rozgrzewającą ten bark to w końcu zasnął i śpi do teraz. Ale ad rem - w związku z tym że nad ranem zasnęłam po kolejnej akcji z młodym z świadomością że coś sobie zrobił w ten bark czy gdzieś tam - przyśniło mi się że rano okazało się że ma namacalnie pęknięty obojczyk. Wysłałam więc go z Januszem (???? czemu ja nie pojechałam to nie wiem????) na pogotowie.
Wrócili całkiem szybko, wbiega Mateusz uśmiechnięty, wołając: Mama patrz! - i podnosi trzymaną w garści taką cienką reklamówkę, a w niej ...... swoją RACZKĘ (przedramię z dłonią), a tam gdzie powinien ją faktycznie mieć - plastikowy żarówiaście pomarańczowy fantom.
Ponieważ dopiero jestem w trakcie kawy a do prysznica jeszcze nie dotarłam (wczoraj urodziny u sąsiadki a więc późne lądowanie w domu) - nie rozpoczęłam jeszcze dnia, ale muszę zanotować jak makabryczne sny miałam.
Najpierw "całkiem niewinnie" śniło mi się że z okna (tak jakby knajpy w której siedzieliśmy) byliśmy świadkami wypadku samochodowego: jeden samochód jechał szybko ulicą, drugi wycofywał na nią z chodnika i oczywiście wyjechał tamtemu i został uderzony w dupę, a pomiędzy nich zaplątał się pieszy który akurat szedł chodnikiem.
Janusz pobiegł na dół wysukując na komórce 112 - jako pierwszy zdrowy odruch i ogólnie udzialał się w pomaganiu, ja za chwilę też pobiegłam tam przykryć swoją kurtką tego rannego bo widziałam jak się telepie połozony na ziemi na tym śniegu. No ale spoko - wypadek jak wypadek - zabitych nie było.
Później chyba w związku z tym ze Młody zaczął nam się miotać, jęczeć itd - i wyciągnęliśmy od niego że go boli bark - ja po pomacaniu go w stanie (mojej) półprzytomności oczywiście stwierdziłam że ma jakiś dziwnie grubszy - dopiero jak się obudzi to zobaczę co tam - faktem jest że jak daliśmy mu nurofen i nasmarowałam maścią rozgrzewającą ten bark to w końcu zasnął i śpi do teraz. Ale ad rem - w związku z tym że nad ranem zasnęłam po kolejnej akcji z młodym z świadomością że coś sobie zrobił w ten bark czy gdzieś tam - przyśniło mi się że rano okazało się że ma namacalnie pęknięty obojczyk. Wysłałam więc go z Januszem (???? czemu ja nie pojechałam to nie wiem????) na pogotowie.
Wrócili całkiem szybko, wbiega Mateusz uśmiechnięty, wołając: Mama patrz! - i podnosi trzymaną w garści taką cienką reklamówkę, a w niej ...... swoją RACZKĘ (przedramię z dłonią), a tam gdzie powinien ją faktycznie mieć - plastikowy żarówiaście pomarańczowy fantom.
Ja dosłownie zaczęłam wyć i oczywiście drzeć się na Janusza że co oni zrobili, on na to że lekarze swierdzili że zostały pozrywane wszystkie nerwy i jedyne co można zrobić to trzeba amputować tą rękę co też uczynili i że jak mi się nie podoba to mogłam sobie sama jechać.
Później był stosowny ale dość mglisty ciąg dalszy snu ale szybko się obudziłam z przyspieszonym oddechem.
Masakra ...
Później był stosowny ale dość mglisty ciąg dalszy snu ale szybko się obudziłam z przyspieszonym oddechem.
Masakra ...
Podświadomość ludzka bywa idiotką :)))))))))))))))))))) hihi :)
6 komentarzy:
Masakra.... masz kobieto bogatą podświadomą wyobraźnie. Pozdrawiam
Jeeeeeeeeeeeezu jaki sen !!!!!
masakra! dobrze, ze to tylko sen
Ja do tego co poniżej - fajne kwiatkowe dziubdzainki. One właśnie po to są, żeby były :)
Sny - nie zazdroszczę :)
w pewnym momencie pomyślałam ,że to naprawdę się stało, aż ciarki przeszły :)
w pewnym momencie pomyślałam ,że to naprawdę się stało, aż ciarki przeszły :)kasia b.
Prześlij komentarz