16 stycznia – Dzień Pikantnych Potraw
:)))
Zapomniałam napisać że J. ma nowego kolegę (wydzwaniają teraz do siebie i w tyłki sobie włażą hehehe ...) i był w środę z nim i jego rodziną na sankach w Ustroniu. Ale nie mogę pokazać zdjęć które robił bo klient już zapłacił, a jeszcze się nie opublikowały. No - co najśmieszniejsze - jak wszyscy wiedzą - J. wprost chorobliwie nie trawi jego śpiewu i jego samego "artystycznie" (ja także), a podobno prywatnie gość (i jego rodzinka) jest zaskakująco wporzo ;) Zdjęcia będą w "PARTY" jakimś najbliższym.
Teraz stary pojechał na jakiś mecz hokeja z gwiazdami w ramach WOŚPu do Tychów, a my z dzieciakami walczymy.
Muszę napisać ze dzieci są zadziwiająco grzeczne!!! - ładnie bawią się razem, chodzą razem sikać, ładnie zjadły zupkę na obiad (zupka porowa z serkami topionymi i grzankami), drugie danie zjemy później bo na bank by im nie wlazło. Teraz będę usiłować naklonić ich do drzemki (żeby kimnąć się z nimi, a co :)))
Na później mam w planie zajęcia słodko-kuchenne, jeśli nam wyjdą to będzie później fotka naszych wypocin :)
Muszę napisać ze dzieci są zadziwiająco grzeczne!!! - ładnie bawią się razem, chodzą razem sikać, ładnie zjadły zupkę na obiad (zupka porowa z serkami topionymi i grzankami), drugie danie zjemy później bo na bank by im nie wlazło. Teraz będę usiłować naklonić ich do drzemki (żeby kimnąć się z nimi, a co :)))
Na później mam w planie zajęcia słodko-kuchenne, jeśli nam wyjdą to będzie później fotka naszych wypocin :)
**********************************************************************************
Update:
Ciasteczka PALCE UMARLAKA:
Update:
Ciasteczka PALCE UMARLAKA:

225 g masła
170 g cukru pudru
1 jajko
olejek migdałowy i waniliowy
½ kg mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
¾ szkl migdałów
Wszystkie składniki (oprócz migdałów) wymieszać i zagnieść ciasto. Owinąć w folię i włożyć do lodówki.
Po 30 min wyjąć ciasto i uformować palce, w miejscu paznokcia wcisnąć przecięty na pół migdał.
Ułożyć na blaszce i piec ok. 10 min. W temp. 200º
mniam mniam ... :)
********************************************************************************
update 2:)
No i co siedzę tak sobie siedzę - te szczątki ludzkie mi tu pachną i kuszą i dybią na moją całkiem niezłą (jak na starą babę) aktualną figurę – tj niezła to ona jest chwilowo tak gdzieś od pasa w dół, bo góra to mi znikła całkowicie hehehe.
I tak sobie szperam i szukam co zrobić z moimi sińcami pod oczami, które to sińce posiadam od jakiegoś czasu i pozbyć się nie mogę – nawet jak wyśpię się tak że mi powieki spuchną to sińce są wierne... Doszłam do wniosku że:
- za dużo kawy
- za mało płynów (innych niż kawa)
- za dużo kawy
- za dużo prochów
- za dużo kawy
- zbyt monotonna dieta (bo cierpię na jadłowstręt napadowy).
No bo jaki organizm – nerki, wątroba i tak dalej wytrzymałby jakiś przynajmniej litr kawy (takiej siekiery z ekspresu) dziennie – czasem więcej, do tego dochodzi też kilka kawek rozpuszczalnych w ciągu dnia, to nic że z mlekiem pijam. A do tego garść (czasem garsteczka) prochów dziennie – głównie p/bólowych bo głowa boli mnie systematycznie – zapewne od tych toksyn wszystkich.
I tak dziwne że jeszcze mi nic nie wysiadło.
No to postanowienie noworoczne hmhmhm – odwyk od kawy – buuuuuuu – tj taki całkiem to nie dam rady bo jestem w tej dziedzinie encyklopedycznym nałogiem ale robimy ostre cięcie. Dziewczyny z PIWu – pilnować mnie proszę!
Zamiast tego przerzucę się chyba na jakąś ble-fuj-herbatkę zieloną czy inne świństwo. No i zobaczę czy są jakieś tego efekty.
Czuję się całkiem nieźle już – te wszystkie mucyny jeszcze produkuję ale widzę że stopniowo zaprzestaję, obawiam się że ten tydzień chorowania to będzie przesada, chociaż z drugiej strony to jednak w pewnym wieku (tj podeszłym tak jak mój) nie ma co – lepiej się doleczyć na maxa niż później walczyć z korzonkami, zatokami i wszystkimi innymi badziejstwami które odzywają się niezapowiedziane.
Janusz wrócił z tego meczu gwiazdorskiego – te wszystkie Mroczki, Kupichy i inne – obejrzałam z nim na szybko materiał zdjęciowy i stwierdziłam że coniektórzy gwiazdorzy mają nierówno pod deklem :))) Ameryki nie odkryłam – a niech im tam nierówno będzie byle kasa z tego była hehe :)
I tak sobie szperam i szukam co zrobić z moimi sińcami pod oczami, które to sińce posiadam od jakiegoś czasu i pozbyć się nie mogę – nawet jak wyśpię się tak że mi powieki spuchną to sińce są wierne... Doszłam do wniosku że:
- za dużo kawy
- za mało płynów (innych niż kawa)
- za dużo kawy
- za dużo prochów
- za dużo kawy
- zbyt monotonna dieta (bo cierpię na jadłowstręt napadowy).
No bo jaki organizm – nerki, wątroba i tak dalej wytrzymałby jakiś przynajmniej litr kawy (takiej siekiery z ekspresu) dziennie – czasem więcej, do tego dochodzi też kilka kawek rozpuszczalnych w ciągu dnia, to nic że z mlekiem pijam. A do tego garść (czasem garsteczka) prochów dziennie – głównie p/bólowych bo głowa boli mnie systematycznie – zapewne od tych toksyn wszystkich.
I tak dziwne że jeszcze mi nic nie wysiadło.
No to postanowienie noworoczne hmhmhm – odwyk od kawy – buuuuuuu – tj taki całkiem to nie dam rady bo jestem w tej dziedzinie encyklopedycznym nałogiem ale robimy ostre cięcie. Dziewczyny z PIWu – pilnować mnie proszę!
Zamiast tego przerzucę się chyba na jakąś ble-fuj-herbatkę zieloną czy inne świństwo. No i zobaczę czy są jakieś tego efekty.
Czuję się całkiem nieźle już – te wszystkie mucyny jeszcze produkuję ale widzę że stopniowo zaprzestaję, obawiam się że ten tydzień chorowania to będzie przesada, chociaż z drugiej strony to jednak w pewnym wieku (tj podeszłym tak jak mój) nie ma co – lepiej się doleczyć na maxa niż później walczyć z korzonkami, zatokami i wszystkimi innymi badziejstwami które odzywają się niezapowiedziane.
Janusz wrócił z tego meczu gwiazdorskiego – te wszystkie Mroczki, Kupichy i inne – obejrzałam z nim na szybko materiał zdjęciowy i stwierdziłam że coniektórzy gwiazdorzy mają nierówno pod deklem :))) Ameryki nie odkryłam – a niech im tam nierówno będzie byle kasa z tego była hehe :)
4 komentarze:
Ojej...a jak to jeść?
Od paznokcia czy z drugiej strony?;)
jak ktoś jest fanem to może tylko paznokcie poobgryzać :)
Bez urazy ale jakos mnie odrzuca na samą myśl że miałabym cos takiego jesc. Ja wiem ze to ciacha są ale tak realistycznie zrobione że chyba bym podziekowałą :-)Mimo wszystko brawo za kreatywnosc :D
Marta hihi właśnie jeden paliczek podjadam, nie ma to jak zwłoki o poranku :))) a serio to są naprawde smaczne - delikatne, kruche ciacha migdałowe, może teściowie przyjadą dziś to im postawię na stole, zobaczymy co oni na to :)
Prześlij komentarz