czwartek, 14 stycznia 2010

Ogólnie rzecz biorąc to jestem zmęczona.
Jakoś tak tempem życia chyba ostatnio.
Chorobą - 2 tygodnie kaszlu i podwyższonej temperatury.
Krótkim dniem, bałaganem, sennością permanentną.
Uporaliśmy się jako tako ze sprawozdaniami dlatego wzięłam sobie na jutro urlop i zarejestrowałam do lekarza - pójdę żeby mnie osłuchał i stwierdził czy mam tylko zapalenie oskrzeli czy już płuc ;) Później może trochę posprzątam, może coś ugotuję bo już rosół i piersi z kurczaka wychodzą mi bokiem.
Skasowałam sobie przez przypadek jedną zakładkę w pliku excelowskim - taką zakładkę którą tworzyłam od marca 2009 roku - cała roczna akcja monitoringu brucelozy - wszystkie (1800) pobrane próby i numery sprawozdań za laboratorium. Nigdzie więcej nie miałam tego zapisanego. Znalazłam tylko plik z wiosenną akcją - resztę muszę odtworzyć .... cóż ... smuteczek. :))))
Ania ma za tydzień Dzień Babki i Dziadka w przedszkolu - mówi jakiśtam wierszyk.
A 1 lutego mają Bal - trwają więc dyskusje na temat tego za co się przebierze. Na razie jako numer jeden jest czarownica/wiedźma. No pewnie jeszcze się jej to zmieni ;)
Z młodym się wkurzyłam ostatnio, zdjęłam mu pieluchę i powedziałam że ma sikać na nocnik bo inaczej nie pójdzie do przedszkola. No i sika. Sam chodzi żeby mu pomóc. Oprócz kilku razy kiedy zapomniał, no i z kupą jakoś nie potrafi dojść do ładu. Bo do przedszkola to on bardzo chce iść - szczyt jego marzeń :) Gada mało ale coraz lepiej się można z nim dogadać. Skoro portafi sklecić "mama, nie baja ta" (czyli ze nie chce oglądać tej bajki któą mu właśnie włączyłam) to chyba nie jest tak źle.
I TADAAAAAM: oba zdrowe!!! (piszę małymi bo wiecie co - jak napiszę duzymi to jutro wstaną zasmarkani).
Co do pytania o kolczyki: Ania ma je jakoś od jesieni - przekułam jej uszy sama osobiście - tak jak to robiłam sobie (mam w sumie 4 dziurki w uszach) i wszystkim koleżankom - tj zaostrzonym pilniczkiem do paznokci kolczykiem :) Srebrnym. Najpierw namalowałam jej kropki długopisem bo się bałam że krzywo zrobię hehe :) Trwało sekundę, Ania nawet nie syknęła (a ona jest strasznie przewrażliwiona na punkcie swojej cielesności ostatnio), nic się nie paprało, nie bolało, nie miała nawet zaczerwienionych tych uszu. Jakby co to się polecam ;)
No dobra to zabieram się za tę brucelozę ....

4 komentarze:

Wężon pisze...

I jaki efekt wizyty u lekarza? Będziesz żyć? ;)

Marta pisze...

Odważna Ania jest. ja u kosmetyczki byłam a trzesłam portkami :-)

cypisek pisze...

Wiem, ze może naiwnie pytam, ale może - w Koszu nie ma? Usunęłaś stamtąd też? Mnie to już parokrotnie ratowało...

Agata B. pisze...

cypisek - niestety nie dlatego że skasowałam pojedynczy arkusz w pliku excela a nie cały plik. A taki arkusz nie trafia do kosza :( nawet jak kasowałam to mi napisał że arkusz zostanie bezpowrotnie utracony - a ja miałam jakieś zaćmienie i kliknęłam "ok"