wtorek, 24 sierpnia 2010

Urlop się skończył, zaczęłam pracę "z kopyta" - jakoś nie mogę się połapać ...
No i jesień wielkimi krokami, nóziami odzianymi w kaloszki nadchodzi - moja ulubiona część roku.
Z okna kuchennego nad zlewem mam widok na dojrzewające pomidory i żółciutkie Calendule! :))))

W poniedziałek mamy zebranie w przedszkolu - w tym roku musimy iść z J. we dwoje - wszak musimy obskoczyć zebrania w dwóch grupach - Ania zaczyna Zerówkę - sprawa niezwykle ważna, a Młody "Maluchy" - sprawa jeszcze ważniejsza :)

1 komentarz:

cypisek pisze...

Ano u nas to samo :) z przedszkolem.