sobota, 27 listopada 2010

Film sensacyjny pt "Stary wraca z pracy":


Myślałam że nie ma drugiego takiego zadupia jak CCH :)))))) - ale zmieniłam zdanie po dzisiejszej wizycie w Lublińcu (łomatkoboska - miasto owo wysuwa się na prowadzenie polskich Metropolii zaraz po Chełmży :))))

Janusz odbył właśnie trzydniowy maraton fotograficzny z A.Wiśniewską - m.in. robił zdjęcia na jej koncercie w więzieniu męskim. Mówi że było to mocno stresujące przeżycie (chyba ze względu na odruchowe zaciskanie pośladków hehehe). Powiedział że A.W. bardzo go zaskoczyła - pozytywnie - że to bardzo inteligentna, elokwentna, ciepła i miła osoba.
Ja zresztą miałam okazję dziś z nią przez chwilę się widzieć (i z tymi słynnymi dziećmi - ksera ojca) - bo po wczorajszym wieczorze z sąsiadami (2 flaszki :) potrzebował kierowcy - i faktycznie taka chyba jest :)
Czekaliśmy na starego w kawiarni bo było zimno jak pierun - wiało, sypało itd - a on robił jej zdjęcia z dziećmi na spacerze - nasze dzieci w tym czasie piły czekoladę i jadły sernik.
W takim oto towarzystwie:

:))))
Przyszła zima - i jest paskudnie. Szaro, buro i ponuro, wieje, sypie i jest ślisko. I mnie to wkurza.
Nie lubię zimy - nawet z perspektywą jazdy na nartach w tle.

W poniedziałek mam zebranie w przedszkolu - w grupie Ani - "wstępna ocena dziecka". No ciekawe co ja się dowiem za rewelacji :)
Ostatnio Ania nakablowała mi że Mateusz się zakochał w takiej Ali bo ciągle za nią łazi i jej lalki nosi. Zapytałam Go podstępnie co to za Ala - to się uroczo zawstydził i powiedział że to jego koleżanka - i że jest ładna i miła :)
Jak na razie jakoś się trzymają i dreptają do przedszkola. Oboje przynieśli zaprosznia na Dzień Górnika - na piątek - jedno ma o 9.30, drugie o 10.30 i to jest dowcipne w aspekcie braku Górników w bliższej i dalszej rodzinie. Chyba Janusza wyślemy (pod warunkiem że nie będzie w pracy) i będzie udawał sztygara.

Myślimy o świętach - i może tym razem będziemy sami na Wigilię ... MOŻE ... przygotowań jak na razie brak.
Ale, ale - ponieważ wstępnie postanowiłam że nie kupię dzieciom żadnych prezentów w postaci zabawek (bo tego aż nadmiar na pewno i tak dostaną) wlazłam poszperać na Merlinie - bo pomyślałam o książeczce dla mojej czytającej-już-trochę-samodzielnie córce - takiej do ćwczenia plus może coś jeszcze .... aaaaaaaaaaaa to był wielki błąd!
Nie mogłabym pracować w księgarni bo bym całą wypłatę tam zostawiała.
No bo jak, no JAK???? można nie kupić na przykład takiego czegoś kiedy się znienacka napatoczy?!?! Pamiętacie?
Z okazji dziewięćdziesięciolecia "Naszej Księgarni" postanowiliśmy zebrać w kilku tomach najpiękniejsze książeczki, które przez lata ukazywały się w serii "Poczytaj mi, mamo". Publikujemy je w niezmienionej szacie graficznej, aby bajkom naszych wielkich pisarzy znów, jak kiedyś, towarzyszyły prace wybitnych plastyków."

Dobrze że pod pretekstem "zakup dla dzieci" można sobie czasem strzelić taki prezent :))))

A przy okazji - może zna ktoś jakąś pozycję hm hm literacką :) która zainteresowałaby 3,5 letniego Syna? :)

A ja odkrywam na nowo StareDobreMałżeństwo - kurde co to za muzyka (i teksty) ehhh ....


4 komentarze:

Anonimowy pisze...

JB: Ty sie tam znasz! Widzialas rynek i swiecisz a maja taka obwodnice o jakiej CCH moze marzyc :P

Aga pisze...

Lubliniec wiocha na maksa! Kiedyś jak jechałam tam do jednej firmy to mi tej miejscowości GPS nie znalazł. Poważnie!

Ja i tylko ja:) pisze...

Ja też protestuję.
Na mapie jest. Na GPS-ie też.
Nawet tam mi pensję płacą :)
haha

Anonimowy pisze...

Kicia:

Agata - na allegro jest o 10 zł taniej ;)

ależ mi smaka narobiłaś