Idzie wiosna chyba bo czuję w kościach... tj mam taką niemoc że nie mogę podnieść ręki ani nogi.

Wiosna lub/i fakt, że postanowiłam przed wiosną pozbyć się wałka na brzuchu wyhodowanego przez zimę (te pracowe ciasta i ciasteczka wrrrr) i od piątku jestem na diecie Dukana.

Naczytałam się tyle o niej że co tam mi szkodzi spróbować. Efekty już są :)

Stary w pracy (a jakże) - w Wiśle, od wczoraj.

Ja muszę sprzątać w domu bo jest taki SYF wszędzie że załamać się można (słońce zaczęło wpadać do domu a więc widać WSZYSTKO).

Jednakże przy potworach jest to niewykonalne - ja nie wiem czy wszystkie tak mają ale kiedy jestem z nimi w domu to już w okolicach południa nogi mi w dupę włażą "mammmmoooo to mamooooo tamto mamoooooo siamto mammmoooo podaj mamooooo przynieś". Tak że za cokolwek się człowiek weźmie musi odrywać się od tego co 2 minuty w związku z czym robienie tego czegoś traci sens - przynajmniej dla mnie. Jak nie wezmę sobie urlopu - dzieci do przedszkola a ja sama ze ścierą w domu - to nie zrobię nic.

Do tego potwory kłócą się i podszczypują, Ania którą niby gardło boli właśnie drze się jak opętana.

Odebraliśmy wyniki badania krwi dzieciaków - okazało się że Ania która nic nie je wyniki ma idealne, natomiast Mateusz ma spore niedobory żelaza. Muszę z tym iść do pediatry. Poza tym zrobiliśmy młodemu grupę krwi - nasze dzieci jakieś dziwne są bo przy grupach ARh+ u obojga rodziców, one mają je całkiem dziwaczne - Ania grupę 0, Młody co prawda grupę A ale Rh-.

Dobra idę się za coś wziąć, dobrze że obiad mam z wczoraj tak że przynajmniej to mi odpada (no ja i tak na diecie :))))

Jutro cały dzień w Katowicach na szkoleniu - ciekawe co ja będę jeść :)