niedziela, 27 marca 2011

W nocy - nieciekawy incydent...
J. jeszcze nie było, siedzę w kuchni, słyszę że Młody zaczyna pokasływać, następnie płakać a właściwie krzyczeć. Lecę do niego a on siedzi na łóżku cały się telepie i krzyczy. Pytam go co się dzieje, on nic - oczy otwarte, patrzy na mnie ale mnie nie widzi. Biorę na ręce a on cały czas odkrztusza i krzyczy coraz mocniej, cały sztywny.
Wrzeszczę mu dosłownie do ucha, niosę do kuchni do światła, oczy widzę przekrwione, patrzą na mnie ale mnie nie widzą - taką jakby mgiełką zaciągnięte. Brzuch napięty, cały się trzęsie, kaszle, krzyczy, sadzam na kolanach go sobie i patrzę - stopy powykręcane tak jak przy skurczu, nogi sztywne i się trzęsie.
Zaczyna mieć odruch wymiotny - ja cały czas do niego gadam, pytam co się dzieje, czy coś go boli, czy będzie wymiotował itd.
Niosę do łazienki, jemu się zbiera, nawet coś tam ulewa i w tym momencie myślę że może ma coś w gardle - choć nie wiem skąd by się miało tam wziąć - przechylam do przodu wkładam mu palec aż do nagłośni - i w tym momencie jakby się ocknął, rozluźnia się, zaczyna rozglądać - nadal płacze i krzyczy że chce siku. Pomagam się wysikać, kładę na podłodze gdzie miałam ciuchy przygotowane do prania - więc na tych ciuchach - na boku, ja obok niego - powoli się uspokaja. Zaczyna się ze mną komunikować, mówi że już dobrze. Odpowiada na pytania czy się podczas wieczornego pobytu u sąsiadów nie uderzył w główkę, czy nie spadł z czegoś itd. Odpowiada przytomnie że nie. Zanoszę do łóżka, natychmiast zasypia. Jeszcze kilka razy przez sen się miota. Rano nic nie pamięta chyba, nie wspomina wydarzeń z nocy.
Jak już go położyłam, usiadłam to serce mi chyba na moment stanęło.
Wchodzą w grę dwie opcje - albo tzw. incydent lęku nocnego albo druga której nawet wolę nie wymieniać.

******

Pralka nam się zapchała - oczywiście filtr jest tak zbudowany, że nie da się go odkręcić za cholerę - ja nie wiem ale we wszystkich pralkach jest ten sam problem, poszedł w ruch sprzęt ciężki w postaci śrubokrętów i kombinerek - stary połamał wszystko co się dało a filtr jak siedział tak siedzi. Pomogło trochę dmuchnięcie w rurę odpływową - czyli nie ma to jak dobrze dmuchnąć.

*****

Przedszkole - po akcji ekologiczna Marzanna, kolejna akcja pod hasłem "Zielona energia" - w holu wisi ogłoszenie dla rodziców: że należy wykonać dziecko wspólnie z rodzicami pracę w temacie: plakat lub "ekologiczne gospodarstwo" lub ekologiczny samochód przyszłości.
Nie obowiązkowe to to, no ale.
Rzygam na dźwięk słowa ekologia.
Wczoraj dłubaliśmy więc projekt "gospodarstwo" - dziś będziemy dłubać samochód. Wiadomo co dla kogo.


Update wieczorny:
Młody od rana MEGA HIPER sraczka i rzygaczka.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

MGiH: o Jezu, Agata, aż mi ciarki po plecach przeszły, dobrze że nic się nie stało, dobrze że go jakoś ocuciłaś z tego czegoś, cokolwiek to było. to możliwe że ze strachu człowiek jest się w stanie dusić, że coś jest w stanie tak koszmarnie przerazić dziecko we snie? znasz historię domu w którym mieszkacie? wiem że to dziwnie brzmi, ale co innego?

KasiaB pisze...

czasem Jagoda zachowuje się podobnie w nocy, jak ma jakieś przeżycia w dzień, wcześniej, jak była młodsza było to co noc a teraz to już rzadko

Anonimowy pisze...

O jeny, straszne, oby to był jednorazowy incydent

SanFran pisze...

Agata ta zagroda jest piękna. A podłoże to prawdziwa trawa i mech? I jak się domyślam figurki to dzieło Twoich rąk?

Anonimowy pisze...

Agato, tymczasowo wrześniówki tutaj:
http://dziecko-info.rodzice.pl/showthread.php?p=3314685#post3314685