sobota, 26 marca 2011

Codziennie wieczorem zasypiając postanawiam sobie że nie będę się tak denerwować na potwory i wogóle że będę miłą mateczką.
I codziennie następnego dnia o 5, 6, 7 rano łamię to postanowienie - i taka wpieniona brnę ku wieczorowi.

Po sześćsetnym pytaniu od 6 rano w dniu dzisiejszym (jestem już po melisie i nervomixie):

Ja: Mateusz nie mów już nic do mnie, a w ogóle to wyjdź z kuchni!
Młody: TO NIE JEST TYLKO TWÓJ DOM, tylko wszystkich.
Ja: Ty mądralo!
Młody: No co. Znam się na rzeczy.

Brak komentarzy: