niedziela, 22 maja 2011

Nie mam czasu żeby napisać tu, że nie mam czasu.

LOL

Wróciłam w piątek z 3-dniowego szkolenia w Rychwałdzie (k/Żywca). Zwalczaliśmy Afrykański Pomór Świń razem z woj. opolskim.

Rzygać mi się chce na myśl o pójściu jutro do pracy.

Mamy za sobą ponad dwutygodniowy maraton wirusowy z dziećmi w roli głównej (gorączki 39 stopni, reakcja wyłącznie na Pyralginę, durne pytanie doktora na dyżurze świątecznym w szpitalu: A dlaczego Pani podaje dziecku Pyralginę??? Nosz jakbym go w łeb pierdyknęła to by się zdziwił - BO TYLKO TO DO CHOLERY COŚ DAJE durniu.
W międzyczasie ja - zapalenie zatok, gramowa Amoksycylina w ruch ... na dokładkę użądlenie pszczoły (wizyta służbowa w pasiece, pszczoła zaplątana w moje włosy i próbująca się uwolnić .... a na każdym szkoleniu mówili że jak jest wiatr to należy używać kapeluszy pszczelarskich ...) - na drugi dzień wywaliło mi wszystkie możliwe węzły chłonne na szyi i strzeliła mi extra temperaturka, prawie 38 stopnia.
Musiałam sobie (tj J. mi musiał) strzelić dexametazon w zad, bo na następny dzień wyjeżdżałam. Pomogło. Czyli że jestem uczulona na jad pszczeli. Wspaniale.

Obejrzałam właśnie 13ty odcinek "Przepisu na życie". Ostatni przed wakacjami?!?! :(((
Nie wytrzymam tego nerwowo. Nie sądziłam, że jeszcze jakikolwiek serial jest w stanie mnie tak wciągnąć :)

Sadziłam dziś pomidory i inne flance - tak dokładnie - w niedzielę HA! :)
Tak sobie spaliłam plecy, że mam chyba porażenie słoneczne (łeb mi pęka) a spać będę mogła tylko na brzuchu.
Na czwartek muszę wziąć urlop bo dzieci mają w przedszkolu Dzień Matki i mówią wierszyki - nawet Młody niby mówi (mamo, mamo coś ci dam ...) więc muszę tam być. Już widzę tą arcyszczęśliwą minę bossa kiedy dotrze do niego mój wniosek o urlop. Zaczyna mnie ten układ dość mocno irytować.
Potrzebuję urlopu 2 tygodnie minimum - najlepiej już teraz - a telefon wrzucę do pierwszej napotkanej studzienki burzowej.

Nie mam siły usiąść i zastanowić się nad wakacjami.

J. jeszcze w pracy. Czy ktoś zna Kolę i Julę? :)

U nas był dziś taki hyc (tj upał) że chyba ze 35 stopni w cieniu było lekko. Marzę o burzy - może będzie bo muchy latają jak wściekłe.

Byłam z dzieciakami i sąsiadką na placu zabaw - ponieważ wskoczyłam na wyższy level tj. w takim miejscu mogę sobie nawet od czasu do czasu przysiąść na ławeczce - miałam okazję poobserwować otoczenie - kiedy tak człowiek popatrzy z boczku na innych dochodzi zawsze do tego samego stwierdzenia - niektórzy ludzie nie powinni mieć dzieci.
Później w drodze powrotnej wkurzył mnie jakiś smark w BMW który popiskując na zakrętach chciał się popisać (pewnie przed swoją własną głupotą). Jak widząc go zbliżającego się w lusterku wstecznym wrzuciłam 2-kę i wcisnęłam gaz do podłogi (wic polega na tym że nasz mały peugeocik ma silnik 1,8 benzyna i jest wersją sportową więc ma cośtam jeszcze podkręcone- choć tak niepozornie wygląda :))) to chyba mocno się zdziwił, bo kiedy mnie w końcu dogonił to nawet nie próbował wyprzedzać .... po czym kiedy siedział mi na zderzaku oczywiście strzeliłam mu niespodziankę i wdepnęłam hamulec :)))) heh - zachowałam się jak mój mąż :))))))) ale kiedy na światłach stanęłam na sąsiednim pasie to mina tego dupka była bezcenna :)

Za pasem Dzień Dziecka i urodziny Młodego. Pomysły na prezenty mam (Dzień Dziecka: Ania - karnet na konie, Młody - taki jeden zestaw Lego; urodziny Młodego - chcemy kupić miniQuada - jest tylko problem ze znalezieniem odpowiedniego), czekam też na fundusze.
Muszę też zrobić jakieś zakupy ciuchowe dla nich bo wyrośli jak żyrafy - nie mam siły, nie mam kiedy.
Amen.


2 komentarze:

Kasiasta pisze...

Qrcze na moje wysokie temperatury u panien też tylko pyralgina, tylko starsza miała po niej wstrząs! Młoda się trzyma, ale o paracetamolu czy ibuprofenie [nawet wg dawek przeliczanych do masy ciała anie z kartonika] nie ma mowy na ponad 39st!
Tylko ze u nas już nie ma pyralginy w czopkach po aptekach!

agnes pisze...

szlachetne zdrowie...
czy wiecie, że dzieci ciągle uczą się tej fraszki w szkole?!
właśnie przyswoiłam ja od nowa z marcinem... masakrycznie trudny wiersz ;)
dlaczego żadni szefowie nie rozumieją pracowników, że potrzebują urlopów?! czas zostać szefem...