10go w piątek - byliśmy w Chorzowie (Wesołe Miasteczko) - bilety z Grupona za pół ceny - dla dzieci czad - dawno nie widziałam żeby miały takie banany dookoła głowy:)
11go w sobotę najpierw konie z Anią, później dzieci do sąsiadów a my na koncert Łez do Pszowa - wróciliśmy o 4tej rano w niedzielę :) Jasno już było. Bo najpierw koncert a później chłopcy zaprosili nas na posiadówkę do swoich domów. Ale oni fajni są :)
Cała niedziela zgon związany z niewyspaniem.
W poniedziałek - zaraz po pracy - dzieci w auto i do Cyrku (dostałam darmowe bilety) - ale i tak musiałam tam wywalić 5 dych na wielbłądy i inne ciulstwa. Cyrk badziewny jak szlag (nienawidzę cyrku!) - jedyne zwierzęta jakie w nim były to konie i wielbłądy które odwalały numer pt. "biegamy w kółko". Plus jeden kompletnie nieśmieszny Klown i 2 pseudo akrobatki. Żenada.
Wczoraj zaraz po pracy - konie z Anią, po koniach robiłam ciasto (bo miałam chęć :)))) i trochę ogarnęłam syf w domu.
Dziś Anię odbiera z przedszkola mama jednej koleżanki - Ania idzie do nich na klachy - odwiezie ją ta mama wieczorem.
Jutro nic.
W piątek jadą na wycieczkę do teatru. Oboje - całe przedszkole jedzie. Musze wiec spakować im plecaczki.
Stary który pracuje na 2/5 etatu w Katowicach siedzi tam ostatnio codziennie bo otwierają na terenie tej firmy restaurację - a że robił całą jej wizualizację od wymyślenia nazwy po wszystkie loga, szyldy, kasetony i wszystko co się wiąże z projektem graficznym to zrobili go koordynatorem całej akcji. Dziś jest otwarcie - na otwarciu wystawiana jest jednoaktówka operowa (studenci teścia) bo knajpa jest knajpą z podtekstem "muzyka klasyczna-śpiew klasyczny w tle".
Nazwa miała nawiązywać też do tych klimatów - wymyśliliśmy nazwę BELCANTO.
Belcanto Project Manager. LOL
No to w związku z tym stary ma już miesiąc nadgodzin w robocie wyrobionych :D
Jutro mamy cynową rocznicę ślubu.
Zastanawialiśmy się wczoraj nad planami wakacyjnymi i nic nie wymyśliliśmy - ja jadę z dziećmi na tydzień do Sopotu a później mieliśmy razem kontynuować przez następny tydzień gdzieś ... po analizie cen i warunków wczasów krajowych stwierdziliśmy, że chyba spakujemy się, pojedziemy do biura podróży i kupimy wczasy Last Minute z wylotem dnia następnego :) Jakieśtam jakie będą :)
Wracam do pracy - wykończy mnie - przepisuję całą szafę kartotekową do pliku Excel - kończę już ale ledwo żyję...
2 komentarze:
Ania niesamowicie urosła, a ja jeszcze wciąż pamiętam, jak podczytywałam "wrześniówki".. :)
A..widzę, że pod zakładką "Doniczka" jest wciąż stary, sto lat nieaktywny adres bloga, podaję nowy: http://www.szczesliwi.g2m.pl/
Zmień, jak Ci się chce ;)
Pozdrawiam - Doniczka vel Monika :)
Aaaale jedno co się nie zmieniło to Twój styl pisania - uwielbiam :D
Prześlij komentarz