No bo część matek "absolutnie nie zgadza się żeby jej dziecko chodziło do tej klasy i natychmiast ma być przepisane do tej drugiej". "Bo w tej klasie to ona NIKOGO nie zna" (zastanawiające po przynajmniej 3 latach uczęszczania z tymi własnie dziećmi do tego samego przedszkola). "Bo jej córka ma 3 przyjaciółki i one są w tej drugiej klasie i tak ABSOLUTNIE nie może zostać bo jak się dowie to nie będzie chciała iść do szkoły".
I w takim stylu 50 % matek jak zaczęło wrzeszczeć to wychowawczynie miały na twarzach wymalowaną chęć ucieczki z klasy. Jaciekręcę zamurowało mnie to - nie tylko istnienie takiego problemu dla kogokolwiek jak i forma w jakiej tenże został wyartykułowany a właściwie po chamsku wywrzeszczany. Myślałam że się tam pobiją.
Nikt tego otwarcie nie powiedział ale podtekst większości wypowiedzi brzmiał "nie życzę sobie żeby moje dziecko chodziło do klasy z 6-ciolatkami (wszystkie 8 jest w jednej klasie)" (wrzeszczały wyłącznie matki 7-miolatków).
Moja Ania jest właśnie w tej klasie z 6-ciolatkami i jakoś nie mogłam zrozumieć w czym tkwi problem.
Ale się dowiedziałam.
Po powrocie do domu, siedzę w ogrodzie - i widzę ze do bramy podchodzi Ani koleżanka z przedszkola (i zapisana do tej samej klasy) z mamą - mamę widziałam wcześniej raz w życiu. Mama mówi, że przyszła do mnie i chce porozmawiać. O tym zebraniu. Czy ja będę Anię przepisywać do tej drugiej klasy. Ja na to że nie mam najmniejszego zamiaru i że po co miałabym to robić.
A ona na to - i dosłownie ma łzy w oczach - że czy to znaczy że skoro nasze dzieci zapisano do klasy z 6-ciolatkami to znaczy że są jakieś ehm ehm "GŁUPSZE". Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Zasłabłam.
Posadziłam ją na krześle ją i prawię: Jewuś, dziecko drogie (LOL) :)))))) Nie znam się na tym, ale na głupi mój rozum, nawet gdybym sama tego nie wiedziała (że mam w domu inteligentne dziecko) to skoro moja Ania w ocenie gotowości szkolnej dostała 98 punktów na 100 możliwych to raczej do "głupich" nie należy. I że w/g mnie panie specjalnie wybrały takie dzieci bardziej samodzielne do klasy z 6-ciolatkami, żeby pani dzięki temu że będzie musiała poświęcać im mniej czasu mogła więcej zająć się tymi młodszymi. I że to raczej znaczy że nasze dziewczyny są właśnie w grupie bystrzaków przedszkolnych. I że gdyby utworzyli jedna klasę z 6-ciolatków i słabych 7-miolatków to automatycznie powstałaby przepaść między Ia i Ib.
Łomatkobosko chyba się minęłam z powołaniem, powinnam zostać psychologiem :)
Ewcia aż cała urosła i mówi:" naprawdę???? To mnie uspokoiłaś i skoro ty nie masz zamiaru przepisywać Ani to ja też nie będę kombinować."
Dodatkowo ją pocieszyłam że jestem niemal pewna, że dyrektorka nie zgodzi się na żadne przepisywania bo nie po to w sposób przemyślany stworzyły listy dwóch klas żeby teraz robić im w tym bałagan - a jak pozwolą jednej to reszta też będzie chciała.
Lista z "wyprawką" bardzo rozsądna - żadnego wydziwiania.
Rozpoczęcie roku o 9tej oczywiście (heh) Mszą św. Później na dużej sali rozpoczęcie, rozdanie legitymacji szklonych dla pierwszaków a później na mniejszej sali pasowanie na pierwszoklasistę i rozdanie TYT.
Młody chory. Znowu gardło - poszłam z nim do lekarza bo miał w nocy gorączkę. Jenyyyy jak ja nie cierpię tej babyyyyyyyyyyyyyyyyyy.
Kazała mi pędzlować migdały jodyną. I żeby wciągał nosem płyn fozjologiczny do zatok. Chyba ja pogięło.
Przy okazji machnęła mu bilans 4-latka. Miała fuksa bo wie że ja na bilanse nie chodzę.
Teraz czekamy na starego bo pojechał po tego psa, za godzinę miał być, ale właśnie dzwonił że mu się tłumik urwał przed wjazdem na autostradę i nie wie co ma zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz