Choroba za chorobą, flaszki z syropami stały się stałym wystrojem stołu kuchennego.
Dzieci jakby sobie z tego nic nie robiły - energia ich roznosi.
W szkole jesteśmy na literce T.
W/g mnie za mało piszą, zadaję młodej dodatkowe linijki w domowym zeszycie.
Mało co się dowiadujemy co się tam w ogóle dzieje - jak z młodej wołami się nie wyciągnie to nic się dowiedzieć nie można. Na przykład o codziennym mleku i warzywach które dostają (mleko wypijam całe a warzywa daję koleżance bo to jest obrzydliwe!!!!!!!!!!! - Ania nadal nie je żadnych warzyw).
W przedszkolu będziemy mieć "nadanie nowej nazwy grupie" - taka imprezka z zajęciami otwartymi dla rodziców, pani poprosiła mnie o pomoc w przygotowaniu "mini tyt" dla dzieci - tj kupienie cukierków (bo ja jestem rada rodziców), myślę żeby im jeszcze zrobić na tą okazję tort z krasnalem (nazwa grupy = KRASNOLUDKI) - ta ich pani jest wyjątkowa, naprawdę z przyjemnością się pomaga w jej inicjatywach.
J. zrobił (społecznie) stronę dla przedszkola.
W pracy mamy jakieś ćwiczenia NATO - polegają na tym że dzwonią do mnie dwa razy dziennie z WIWu i sprawdzają łączność na telefonie alarmowym - żenada..
W listopadzie jedziemy do teatru na "Annę Kareninę" - zaproponowałam w pracy że może ktoś chce dołączyć - w efekcie jedziemy w 12 osób :) Musiałam normalnie składać zamówienie grupowe. Stary twierdzi że obciach.
Przeczytałam kilka książek od ostatniego razu ...
Trzynasta opowieść - PIĘKNA, wciągająca - bardzo dobrze się czytało choć początek mnie jakoś zniechęcił - dalej wyśmienita, polecam;
ostatnia część cyklu Zawrocie - przeczytałam trochę z obowiązku bo jakoś mnie już to Zawrocie nudzi;
Zawsze przy mnie stój - dziwna, ale ciekawie napisana, fajnie się czytało;
Sekretny język kwiatów- kilka scen mnie wzruszyło;
Trzy połówki jabłka - chłam do sześcianu :)
Teraz jadę - Studnia życzeń - chyba też chłam ale dopiero zaczęłam.
Idę do wyrosława.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz