piątek, 25 listopada 2011

Szczyty nieprzytomności porannej z tego tygodnia:

1. Nalanie sobie soku porzeczkowego do kawy - karton wyjęty z lodówki (zamiast mleka oczywiście).

2. Próba umycia zębów Młodemu kremem do stóp (krem w tubce - stał na umywalce).

Szczyt obciachu:

Zabłądzić w sąsiedniej wsi (no dobra - dwie wsie dalej) - auto, ciemność, parujące szyby, dzieci z tyłu, ja zagapiona w nawigację która wlokła mnie po jakichś uliczkach osiedlowych w kółko - i być zatrzymaną przez radiowóz policyjny (właściwie to zajechali mi drogę + latarka po oczach) w ślepej uliczce z pytaniem zadanym przez odkręconą szybkę: "czy ma Pani jakiś problem?".
LOL



1 komentarz:

andraa pisze...

Z tym błądzeniem to mi kogoś przypominasz;)
A z parkowaniem nie masz problemów?;)