poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Wczorajsza wycieczka - Zoo Ostrava - jak zwykle pełnia zachwytu :) (pod zdjęciem kryje się link do albumu).


Zoo jak zwykle superowe - wciąż coś nowego tam remontują - pierwszy raz po remoncie widzieliśmy pawilon hipopotamów (obciach no - tak dawno nas nie było). Pogoda ekstra, zieleń obudzona ze snu zimowego. Gagiem dnia był wkurzony lew który okazał swoje wkurzenie na ludzi ustawieniem się do nich centralnie dupą, podniesieniem ogona i siknięciem w tłum. Jedna babka była w centrum celownika (no niestety sik lwa ma zasięg kilka metrów a tam zwiedzający mają możliwość być dość blisko zwierząt) - no ja już nie chciałabym jej wąchać - sądząc po tym jak capią siki zwykłego kocura, to siki samca lwa chyba są nie do przeżycia :)))))

Ciekawostką przyrodniczą jest fakt, że Młody ZA KAŻDYM RAZEM kiedy jedziemy na wycieczkę do Czech - wraca chory, lub ew. w pewnym momencie w trakcie jest umierający.
Wczoraj w okolicy niedźwiedzi -"boli mnie gardło, źle się czuję i w ogóle to chcę wracać do domu" - trzeba było go więc taszczyć pół kilometra (no bo przecież nie miał siły iść), musieliśmy odpuścić karmienie niedźwiedzi i moje ukochane żyrafy i w trybie przyspieszonym kończyć spacer. Wyglądał na co najmniej 39 stopni gorączki.
O dziwo po przekroczeniu progu domu dziecko ozdrowiało i dostało pomieszania z poplątaniem. I żadnej gorączki.
Mamy jednak jakąś awarię z uszami - zatkane + katar (na ogół w parze) ... na razie działam sama kropelkami - młody ma wąskie kanały słuchowe i cyklicznie zatykają mu się woskowiną - swojego czasu jeździliśmy na płukanie do laryngologa, ale teraz pozwala sobie zakraplać kropelkami czyszczącymi (Cerumen) i ostatnio udaje się bez wizyty u lekarza. On już sam sygnalizuje kiedy mu się zatyka - "mama mam wodę w uchu" (tak opisuje to zatkanie ucha).

Stary oczywiście w Katowicach. Siedzi do jutra (chyba). Albo do pojutrza? Już tego nie ogarniam.
Forum Nowej Gospodarki. Nie powiem żeby ten układ nie był męczący dla wszystkich - ale co zrobić - taki lajf.

W sobotę zainaugurowałam koszenie trawy. Masakra. Na 3-cim poziomie wysokości ledwo mi szło. Ogarnęłam też kilka krzaków. Nadal nie mam natchnienia ogrodowego.

Dziś miałyśmy z Anią wagary - zaliczyłyśmy w końcu wizytę u dermatologa i testy alergiczne. W związku w miesiącem walki z mega hiper katarem i zapaleniem warg pękających do krwi. Ten miesiąc walki był w marcu - ale wiadomo jakie kolejki są "na kasę" chorych. Co ciekawe pomimo ewidentnych objawów, powtarzających się cyklicznie o tej samej porze (koniec lutego i marzec- wkoło domu pełno leszczyny i brzozy które właśnie wtedy kwitną, z roku na rok objawy silniejsze) - w testach wyszło KOMPLETNE ZERO. Aż dziwne bo jedyny bąbelek z tych ponad 30 pól to była kontrolna histamina. W całej reszcie ani najmniejszego zaczerwienienia nawet. Pani doktor sama zdziwiona tym wynikiem. A ja zdziwiona tą przychodnią NFZ! Wyobraźcie sobie że tam WSZYSCY BYLI MILI!!!!!!!! Od pań w rejestracji, poprzez pielęgniarkę w zabiegowym aż po Panią Doktor Specjalistkę. :) Myślałam że śnię. A na wizytę czekałam tylko 1,5 miesiąca czyli prawie wcale!!!:) (jestem w trakcie lektury "Rok 1984" - stąd moja bezgraniczna euforia :) - w sumie smutne że takimi rzeczami się człowiek podnieca, ale taką mamy polską rzeczywistość n-f-zet-owską.
Należy im się pochwała - a więc chwalę przychodnię w Raciborzu na ulicy Kolejowej 19! :) A co.

W związku z opuszczeniem szkoły musiałam więc stoczyć z Anią bój o uzupełnienie w książce tego co dziś robili - jacieszkręcę jaka ona jest leniwa w tym temacie.

W przedszkolu tydzień ekologiczny (wykończy mnie ta ekologia) - jutro mają być ubrani na żółto.
Wałkują niby z nimi tę ekologię a dzieci podstawowych zasad nie umieją przestrzegać - np. nie-lania wody w rury przy myciu zębów - za każdym razem muszę upominać.
Poza tym nie wiem co tam się dzieje z menu, bo młody jest codziennie tak głodny jakby nic nie jadł. Czasem jak czytam co mają w danym dniu na kolejne posiłki to nie wierzę (jednego dnia na śniadanie mieli KIEŁBASĘ na ciepło Z MUSZTARDĄ, na obiad jakieś kluski czy makaron z cukrem czy coś w ten deseń, a na podwieczorek zapiekanki z keczupem! ... zero świeżego owoca czy warzywa, bez komentarza - kto to menu układa??? na podwieczorek mogliby im czasem upiec po prostu ciasto z owocami, albo racuszki jakieś z jabłkiem - na pewno dzieci by takie coś zjadły, no nie wiem wysilić się jakoś - na pewno lepsze to niż wafelek albo kanapka z kiełbasą - tak jak dziś...) W ogóle nie powinni dawać dzieciom kiełbas, keczupów, musztard, konserw rybnych!!! i innych takich - u nas na porządku dziennym niestety. Ja wiem że trudno jest za 3 zł czy nie wiem ile tam jest na wyżywienie dzienne coś wykombinować ale chyba się jednak da trochę urozmaicić to czym się te dzieci karmi - może czasem więcej roboty przy tym jest. Pomyśleli by to by założyli obok przedszkola ogródek warzywny - dzieci by miały zajęcie przy zajmowaniu się tym a oni świeże warzywka - od czasu do czasu za darmo. Pamiętam że przy mojej podstawówce takie coś było.

Ania na urodzinach była (tych na które jej się nie chciało iść) i bardzo jej się podobało.
Teraz przed nami kolejny tydzień urodzinowy - w sobotę dwie imprezy - "duży" sąsiad + kolega Młodego z przedszkola, w środę mały sąsiad - Igor. W sobotę jeszcze konie Ani, a ja idę do pracy (targ koński). Nie wiem jak ta sobota się dopnie - chyba ciężko będzie.

2 komentarze:

cypisek pisze...

I co w związku z tym, ze w testach nie wyszło zalecili?

Franio jest ostro uczulony na leszczynę. NA PEWNO. A w testach... nie ma :). Ale nasz pani dr alergo nam powiedziała, że testy mocno zawodne są :). Ona je stosuje, podobnie jak inne narzędzia, ale najbardziej to obserwacja i interpretacja. Czyli ja piszę wszytko, a ona analizuje. I mamy wykryte, leki w odpowiednich okresach włączam i super działa.

Anonimowy pisze...

Agata, robiłam Martynie te testy skórne i tez tylko bąbel histaminowy miała. A była permanentnie zaglucona. Poszłyśmy na testy biorezonansem i wyszły same pokarmówki. W testach skórnych nie robi się pokarmówek, dlatego nic nam nie wyszło. Tymczasem odstawiliśmy lub ograniczyliśmy produkty uczulające i problem z katarem i sucha skórą baardzo się zmniejszył.

/koralka