Zaprowadziliśmy dziś Mateusza na trening wu-szu. Masakra - po 3 minutach był ryk szloch i łkanie. Ten chłopak jest niemożliwy, nie mamy pomysłu jak go zachęcić do jakiejkolwiek aktywności ruchowej w grupie - kompletnie nie jest do tego stworzony. Po jednych zajęciach piłki nożnej na przykład powiedział że więcej nie chce iść.
Myśleliśmy że tutaj - tym bardziej że zna Mirka (trenera, tego od quadów) będzie ok przynajmniej na początku. A tu dupa.
Jedyny sposób jaki widzę a na który z kolei ucieszył się Mirek (bo to pomoże mu zachęcić ludzi do rodzinnego trenowania) - to to że w czwartek pójdziemy ćwiczyć wszyscy we czworo (Ania też wyraziła chęć).
Stary zaciera ręce bo stwierdził że w końcu będzie mógł mi spuścić (i to legalnie) łomot :) Tylko żeby się nie przeliczył, zobaczymy kto komu spuści heh.
Dla dociekliwych - grupa nie będzie prowadzona przez trenera z dwóch notek niżej :)))))
Dziś pierwszy dzień szkoło-przedszkola, Młody jak stary wyga, młoda zgubiła plan lekcji. Czyli normalka. No to od jutra startujemy z edukacyjnym kieratem ...
10 komentarzy:
No bo właśnie zapytać chciałam :) hahaha
Och ty zbereźnico!!!!!!!! Ale zawsze trener może się rozchorować i wymagać zastępstwa conie? :D :P :)))
A może on by się nadawał do baletu?;)
Rok baletu ciągnie się za mną jak smród do dzisiaj. Nie zrobię tego dziecku :P (J)
Nie no on już jest wystarczająco "niemęski" :))) chcemy zrobić coś żeby obudzić w nim twardziela :)))))
Hehe - to tak jak Krzyś, tylko że on rezygnował po dłuższym czasie. Moze on po prostu woli coś w stylu Zuchy?
(J) i balet ?? czy (J) to J. ??? Czy kto inny ?
Proponuje tenis. Tenis rzadzi. :)
J to balet...u nich to rodzinne;) Jak nie balet to jakieś opery albo operetki;)
Prześlij komentarz