piątek, 10 stycznia 2014

Jestem w trakcie maratonu z Magdą Gessler ;) A dokładniej - oglądam hurtem stare odcinki Kuchennych Rewolucji na tvn player... ona jest tak paskudna (te kłaki wsadzane do garów i te upierścienione palce) że aż hipnotyzuje do patrzenia na nią ... o tym że każda przesada jest szkodliwa świadczy fakt że dziś mi się Gesslerka śniła (Witia Pawlak: Ale tato, jak ja się napatrzę, tak dobrze, i w nocy się przyśni, to jej tak nienawidzę...)

Ale do rzeczy ... zakładając że przynajmniej jakiś odsetek rzeczy które pokazują w tym programie to żywioł bez reżyserii to ja chyba teraz grubo się zastanowię przed wejściem do jakiejś niesprawdzonej knajpy a także przyjrzę temu co dostaję na talerzu ... to jest po prostu szok w trampkach. Nie wiedziałam że w tak zwanych restauracjach wszystko się mrozi, miesza z proszku, tworzy z najpodlejszego surowca, faszeruje chemią i mikrofalą, topi w starym tłuszczu i glutaminianie sodu ... masakra ... od oglądania tego dostałam autentycznego rozbolenia żołądka czy czegośtam innego pod lewym żebrem. Ale ona ma w jednym rację - cały sekret tzw. dobrej kuchni tkwi w dobrej jakości surowca, przyprawianiu wyłącznie ziołami, aromatycznymi warzywami, oliwą plus odrobina wiedzy jakiejśtam o gotowaniu. Ot cała tajemnica.

No i kilka potraw mi przypomniała... chyba sobie kupię jakąś książkę z jej przepisami ;)

Zamówiłam i odebrałam dziś w Empiku (tak, tak - w naszym trzeba wszystko zamawiać :) - Chłopca w pasiastej piżamie (okładka mnie nieco zmroziła) - dla Ani oraz Oskar i pani Roża dla mnie. Ania po rozpakowaniu przeze mnie książek - O, Oskar i pani Róża, ja to znam! (że co? jak to? moje dziecko bardziej na czasie czytelniczym niż ja???) - oglądaliśmy w szkole taki film, to jest o chłopcu który umiera  na raka.

Byliśmy dziś w szkole na "Biesiadzie kolędowej". Ania po raz kolejny występowała w Jasełkach. Po jasełkach była część kabaretowa - wykonaniu nauczycieli. SZACUN moi państwo za rzadko spotykany w taj naszej wsi dystans do samych siebie :)



Kupiliśmy 10 babeczek i nic nie wygraliśmy (babeczki z numerkami, następnie losowanie i fanty -złota biżuteria). Babeczki wypasione i pyszne ale niestety  w mojej miałam dodany gratis włos - a to jak dla mnie stuprocentowe bleee ... babeczka wylądowała w koszu. Ja to mam szczęście .... :(

Jutro basen.

Brak komentarzy: