Po 6 spędzonych tutaj Sylwestrach przyswoiłam już aksjomatyczną
wiedzę – 2 stycznia 100 % sklepów spożywczych we wsi jest nieczynnych (dla
ludu) – wszędzie inwentaryzacja. Nawet wczoraj zapobiegawczo uprzedziłam o tym
mojego męża, który oczywiście zakodował te dane tak skutecznie, że dziś
poinformował mnie odkrywczo przez telefon: „chciałem zrobić zakupy, ale wiesz
że wszystkie sklepy we wsi są zamknięte?!”…
A ja koniecznie musiałam kupić sobie na śniadanie banana .
Bez szans.
Zastanowiło mnie jednak dlaczego 80% placówek handlowych
było zamkniętych na głucho (tj w środku żywego ducha załogi) , a na drzwiach
żadnej informacji dla klienta dlaczego
właśnie tak. Założono że wszyscy wiedzą o co kaman. Można było odnieść wrażenie
że długi świąteczny weekend trwa nadal …
frustrujące dla osoby która zwlekła swoje zwłoki z łóżka o 5.15.
Banana kupiłam w Żuku w Raciborzu.
Pierwsze z postanowień noworocznych – MINIMALIZUJĘ otaczającą mnie rzeczywistość :) Zaraz po tym jak wygram z migreną która mnie pokonała chwilowo ...
![]() |
Czytamy z Anią książkę. J. wczoraj podsłuchując opieprzył mnie co ja za dziwactwa dziecku czytam ... :) |
Informacyjnie dla moich dawnych czytelników - stare blogi zostały zarchiwizowane w jednym miejscu i sprywatyzowane ;) dla mojego osobistego wstępu (tak skutecznie że nie pamiętam hasła dostępu ;) - uspokajając - historia minionych 10 lat jest skrzętnie zachowana dla potomnych. Jednakże stwierdziłam że tyle ulotnych chwil umyka codziennie że szkoda je utracić na zawsze i może warto podjąć wysiłek kontynuacji tyluletniej tradycji ... spróbuję choć to już nie to co na starych śmieciach ... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz