... ćwiczyłam! I było lepiej :) ale czułam każdy mięsień z wczoraj. Jak siebie znam jutra - czyli dnia trzeciego już nie będzie bo mi się odechce :)))))
O dzieciach miało być.
Mateusz we wrześniu idzie do szkoły. Jako 7-mio latek. Nie do wiary ale to fakt.
Ponieważ w szkolne ławy zakuty zostanie rocznik 2007 i połowa rocznika 2008 w takiej wsi jak nasza dzieci tych idzie pięćdziesiąt kilka (!!!) w związku z czym po raz pierwszy w historii świata nasza szkoła będzie miała 3 pierwsze klasy. Rozpiętość wiekowa miedzy najmłodszym dzieckiem (jest to dziecko z drugiej połowy rocznika które idzie choć nie musi) oraz najstarszym - około 2 lata (sic!)
Byłam niedawno na zebraniu dla rodziców - na którym była obecna pani dyrektor i pani pedagog ze szkoły. I już zaczęło być wesoło no bo (ten sam co u Ani) problem - jak połączyć a raczej odseparować 6 i 7 latki. Nie wiem dlaczego większość rodziców ma przekonanie że jedni zaszkodzą drugim - ci od 7-latków są przekonani że ich dzieci będą zacofane ucząc się z 6-latkami, a ci od 6-latków uważają że ich dzieci będą miały trudniej i nie nadążą za 7-latkami. Nie rozumiem o co chodzi (Ania chodziła właśnie do klasy mieszanej - mieli chyba 6 czy 7 6-latków) i nikt nie miał z tym ostatecznie problemów (ale przed początkiem roku szkolnego też była zadyma). Dzieci mają przecież te same podręczniki i jadą tym samym tempem czy to w klasie mieszanej czy nie.
Mnie interesuje tylko jak Młody poradzi sobie z nową sytuacją życiową bo ja go w szkole nadal nie widzę. Tak jak z Anią nie miałam żadnych - tak teraz jestem pełna obaw.
Chodzi mi tylko i wyłącznie o dojrzałość emocjonalną i nadwrażliwość Syna - jego brak wiary w siebie i szybkie załamywanie się ... a jak jeszcze ktoś mu dokuczy lub wyśmieje jakieś niepowodzenie to lądujemy na sesji u pani pedagog ;) No ale do września jeszcze kilka miesięcy - może mu się jeszcze coś odmieni - wszakże rok temu na przykład nie czytał a teraz czyta. Sam się nauczył ;)
Jednego jestem pewna - z informatyki będzie miał celujący :)))))
Ania we wrześniu idzie do 4 klasy. Nie do wiary ale to fakt.
Cóż mogę o niej powiedzieć - pyskaty, cholernie inteligentny i jeszcze bardziej leniwy babsztyl :)
Stopa 36/7; wzrost 150; włosy do półdupka :)
Co prawda jak jej powiedziałam (kiedy zastanawiała się kim ewentualnie mogła by być w przyszłości) - że według mnie ona jest stworzona do tego żeby leżeć i pachnieć - mocno się obraziła, ale jak na razie to niestety prawda :))))
Na przełomie maja i czerwca jadą na zieloną szkołę. Nie widzę tego ... nie widzę jej dwa tygodnie bez nas - obstawiam kryzys już pierwszego wieczora. Trochę trudno będzie awaryjnie pojechać do Jastrzębiej Góry - będzie trzeba wysłać z kotletami dziadków :))))
Oczywiście w szkole od początku roku o niczym innym się nie mówi - główny i jedyny temat to zielona szkoła.
Dyrekcja zaproponowała nam od 4-klasy dodatkowy język obcy - niemiecki (mają teraz tylko angielski) - jako drugi język ojczysty dla mniejszości narodowych - HAHAHA (ukryta opcja niemiecka) - dla chętnych i nieco inny program niż normalnie bo mniej intensywnie i z elementami historii i geografii. Musi się zdecydować co najmniej 7 osób żeby to zrobić. Z nas to faktycznie mniejszość niemiecka taka że ho ho - no więc decyzja jest na tak. Jak tu nie skorzystać z darmowego kolejnego języka obcego w ramach szkoły?
I tyle.
A Babcia Adela? Już kilkukrotnie rodzina od strony Ojca organizowała - i organizuje też w tym roku Zlot Rodzinny. Okazją zawsze jest rocznica śmierci Babci Adeli - babci mojego Ojca - jako nestorki rodu :)
Zjazd jest niczego sobie, planuje się w tym roku conajmniej 100 osób obecnych. Będą występy artystyczne oraz tańce :)))) Miejsce zlotu - Gdynia.
Byłam na pierwszym chyba takim zlocie i nie powiem - było to naprawdę fajne doznanie ;) Mam ochotę uczestniczyć w tym roku, jednak akurat w tym dniu Janusz robi jakiś ślub.
A sama to jakoś tak do niczego. Ale może się jeszcze zastanowię.
Znowu dziś nie było prądu. Do 17.15.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz