piątek, 7 sierpnia 2009

Jeśli dziś piątek to jesteśmy w ... Sopocie :)


Ania - zwierzę wyjątkowo morskie. Siedziała w wodzie do siności ust.
Mateusz - zwierzę typowo nadbrzeżne (co widać na zdjęciu) - zabierany kilka metrów od brzegu wpadał w histerię.
Nad morzem bywamy zazwyczaj w typowo wczasowo-rodzinnych prowincjonalnych że tak powiem miejscowościach (gł Rowy).
Dziś mieliśmy okazję porównać typowo wczasowy mix narodowy z grupą wczasową w "modnym kurorcie" centralnie pod Hotelem Grand - pozdrawiamy tą panią która miała do nas wąty o to że rozkładamy się KILKA METRÓW OD NIEJ - jednakże na linii: jej leżak - morze "bo jej zasłonimy cały wiatr znad morza". Mam nadzieję że pani ma się dobrze i nie zaszkodził jej niedobór luftu.
No i co tu duzżo mówić - lans taki w tym Sopocie odchodzi że aż człowieka śmiech ogarnia. Nawet ratownik się lansował jeżdżąc brzegiem wypasionym quadem na wyprostowanych nogach. No nie proszę pana - panu to należałoby podziękować ;)
Ale za to dużo atrakcji dla Mateusza tam było - bo i żaglowce i motorówy i spadańce :)))) On jest z tymi wszystkimi pojazdami obłędny - całą drogę tam darł się na widok każdego TIRa, traktora i kopary.
Ja oczywiście nawet książki nie wyciągnęłam z torby ale tak sobie zjarałam plecy że chyba idę się maślanką obłożyć.
Dzieci padły, matka ma w końcu wolny wieczór :)
Jutro bardziej stacjonarnie ale nie do końca :)


2 komentarze:

lisianora pisze...

ale was nosi :)

Unknown pisze...

Oj! A my w piątek lansowałyśmy się w Gdańsku. Szkoda, bo może zobaczyłybyśmy Was "na żywo":-) Pozdrawiamy
Magda i Aga