poniedziałek, 5 października 2009

Właśnie mi babi napisała na GG że mogłabym czasem napisać, że moje dzieci są grzeczne bo wychodzi na to (z moich notek) że mam dwa diabły wcielone.
Otóż – nie mogę tak napisać (że są grzeczne) bo byłoby to niezgodne z prawdą, i tak – zgadza się – mam aktualnie dwa diabły wcielone w domu.
Jak będą kiedyś grzeczne to nie omieszkam napisać. :))))

Dziś widziałam coś „dowcipnego” – facet jechał przed nami i na jednym z głównych rond w Raciborzu wjechał na nie pod prąd. Myślałam ze padnę. Hehe :))

Wróciłam dziś z pracy o godzinie 17tej (prawie) bo musiałam na koniec pracy jechać oglądać cielaka upalowanego na kupie śmieci. To się nazywa widzieć w zwierzęciu wyłącznie chodzące befsztyki. Na noc zamykany jest w takim składziku na drewno czy coś w ten deseń gdzie ma po pęciny własne kupy i gdzie może się ew. położyć – na tych kupach - i nic poza tym. Bez wody, światła itd.

Jestem okrrropnie śpiąca, cały dzień nie mieliśmy w robocie prądu i nawet kawy nie można było się napić (mamy wszystko na prąd). O dniu bez komputera nie wspomnę.

Wczoraj byliśmy na tym obiedzie z teściami + trochę rodzinki – w sumie z dziećmi 12 osób. I to była jakaś masakra bo obsługiwał nas jakiś nieprzytomny i niekumany gościu, w kuchni były tylko dwie kucharki, najpierw od momentu złożenia zamówienia minęło 1,5 h siedzenia przy pustym stole po czym pan przyszedł powiedzieć że nie ma: tego, tego i tego.

Młody był tak głodny że co chwilę pytał mnie kiedy będzie jedzenie. Powiedziałam mu że nie wiem i że ma się iść pana zapytać. I wiecie co on zrobił? Wziął i poszedł – stanął przed barem i na całą knajpę zapytał tonem pełnym pretensji: isdjhuefheuifhfufyfg AAAAAAM???!!! No dosłownie sikaliśmy (i inni goście też).

Następnie pan zaczął przynosić po jednym talerzu zupy w interwałach 5-minutowych.

Następnie drugie dania – i jak przyniósł 8 z 12 zamówionych (w tym jedno którego nikt nie zamawiał) przyszedł spytać czy już wszystko przyniósł co zamawialiśmy bo kuchnia twierdzi że wydała już całość zamówienia.

W międzyczasie mylił bulion z żurkiem, sałatkę z kalafiorów z warzywami gotowanymi itd. Dla dzieci – z dwóch zamówionych porcji dziecięcych nie przyniósł żadnej – dobrze że rozdzieliłam między nich to co przyniósł a nikt tego nie zamawiał, bo by z głodu padły. Ja nie zjadłam nic bo nie zamówiłam nic dla siebie (jak zwykle to robię) z myślą o zjedzeniu tego co zostawią dzieci ze swoich porcji. Nie dostały – nie zostawiły :)

Na koniec dostaliśmy, rachunek na którym oczywiście było również to czego nie podano (np. dwie porcje dla dzieci) – musieliśmy korygować rachunek i ogólnie była rozpierducha (głównym elementem była studiująca prawo Marycha – Januszowa siostra i zacierająca już ręce na pismo do właściciela ze skargą).

No ale przynajmniej jest co wspominać :)

AHA - dzieci w knajpie były BARDZO grzeczne :)

Na koniec pojechaliśmy wszyscy do nas bo nie ryzykowaliśmy czekania na kawę w tej knajpie - przydało się więc ciasto drożdżowe i mój Stock :) I tyle.

Właśnie taka jedna ciocia przywiozła nam gar musu z jabłek - tylko do słoików włożyć: "bo wie że ja nie mam czasu sobie zrobić". Fajna ciocia conie? :)

I jeszcze bonus - wiejscy motocykliści na swych błyszczących maszynach:


11 komentarzy:

notonlywhite pisze...

heheh no to jak im się czasami zdarzy,że będę grzeczni to koniecznie o tym napisz:D:D:D:D

Marta pisze...

A czy Mateusz jeszcze używa smoczka w dzien? Bo ja jakoś nie moge u swojego synka odstawic

Agata B. pisze...

używa smoka jak jest śpiący i do spania (spanie w dzień też) :) niestety. ale w sumie olewam to :)))) niech ma :)

andraa pisze...

A ten rosół to był chyba z pietruszką;)

Agata B. pisze...

no - z pietruszką :) widać po Ani minie? :P

Agata B. pisze...

no - z pietruszką :) widać po Ani minie? :P

Anonimowy pisze...

To chyba telepatia, u nas nie było dziś prądu od 8-12 i tak się zastanawiałam co się robi w pracy (biurowej) jak nie ma prądu 8h? :)

Szok z tym cielakiem...

I coś ściemniasz chyba - po opisach wnoszę, że nasze i wasze dzieci zachowują się identycznie - ale moje na niedzielnym obiedzie u rodziny M. tak spokojnie 5 minut nie siedziały....

www.iniemamocna.blog.pl pisze...

Historia z restauracji wypisz wymaluj jak moja wakacyjna, nawet kolor ścian ten sam, tylko moja wydarzyła się na Podkarpaciu. Niesamowite, że jeszcze gdzieś tak... szkoda słów :)

agnes pisze...

dzieci mają zakaz
bycia grzecznymi! dzieci mają się dobrze bawić!

agnes pisze...

dzieci mają zakaz
bycia grzecznymi! dzieci mają się dobrze bawić!

agnes pisze...

i jeszcze do margaret atwood: niestety kobitka tak mi zawyżyła poziom wymagań czytelniczych, że trudno mi strawić cokolwiek z niższej półki...
więc mam półkę ku jej czci (wszystko omal co po polsku wyszło) i już. prawie nic więcej...