sobota, 28 listopada 2009

Dla pytających co się ze mną dzieje że mnie nie widać, nie słychać i że czemu nie piszę - informacja: sobotni wczesny "wieczór andrzejkowy" spędziłam na piwie.
Tj w PIWie.
Czyli w pracy.
I wszystko jasne.


Ok kilku dni dzień w dzień "umieram" aby o bladym świcie narodzić się (ledwo ledwo) na nowo. W imie miłości do weterynarii (chyba bo inny powód nie przychodzi mi do głowy).
Tosz to chore, panie...

Brak komentarzy: