- Taaak? A co? - pytam z ciekawością bo zaskoczył mnie - i myślę - książkę? gazetę? hmmmm
- Słonecznik solony.
- ???
- No żebyś miała co jeść jak czytasz.
.... pogadali :)
*************
Robota w domu leży odłogiem a ja zamiast porządkować szafy odbywam zajęcia podwórkowe.
Bo w sumie grzech nie odbywać przy takiej pogodzie :)
Jeśli chcecie zrobić dzieciom frajdę - dajcie im wąż z wodą plus ew. polewaczkę - padną z uciechy :)



A to ostatnia miłość Mateusza - quad sąsiada - taki wypasiony z biegiem wstecznym i akumulatorem na pół dnia jeżdżenia. Ma już go tak opanowanego jakby się na nim urodził i może tak ujeżdzać go kilka godzin z uśmiechem dookoła głowy. Nie ma wyjścia - zbieramy na quada :)))

Tu reszta zdjęć (takie ludzie co ich nie znacie to sąsiedzi :):
10.06.10 |
Dostałam od mamy paczkę. Jeszcze niedawno miałam jedne pasujące porą roku buty z zeszłego sezonu - teraz mam ich pół szafy (mama przeczesała swoją kolekcję :))). Plus jakieś dziecięć torebek we wszystkich kolorach i fasonach :)
Uwielbiam paczki od mamy za te poutykane (zapewne nie tylko dla zapełnienia przestrzeni :) drobiazgi typu fikuśne skarpetki lub komplet łyżeczek do herbaty :)
Wszędzie walają się ciuchy, buty, kubki po kawie i narzuty na łóżka. Prawie jak u Bridget Jones. A ja zasypiam na siedząco a więc dziś znowu nici z porządków.
Od poniedziałku jechałam na prochach - dziś pierwszy dzień bez.
Wszędzie walają się ciuchy, buty, kubki po kawie i narzuty na łóżka. Prawie jak u Bridget Jones. A ja zasypiam na siedząco a więc dziś znowu nici z porządków.
Od poniedziałku jechałam na prochach - dziś pierwszy dzień bez.
Migrena. Albo wysokie ciśnienie albo upał.
Dodatkowo trzy dni w terenie co zapewne też przyczyniło się do moich dolegliwości. Zresztą mam ich różnych coraz więcej i to tyle, że w sumie nie wiem od jakiego lekarza by w pierwszej kolejności zacząć - w związku z czym nie idę wogóle do żadnego.
W terenie jest zarąbiście :))) Zastępujemy jednego doktora co to czasu nie ma - na świniach - zajeżdżamy więc na podwórko do ludzi - wysiadamy "my pobrać krew od świń" - reakcja: "ojej, a ja myślałem że to weterynarz przyjedzie?! a tu takie dziewczynki?! a jak wy chcecie to pobrać?! (że niby przecież ni cholery nie damy rady, a conajmniej locha nas zeżre) przecie ja sam się boję do tej maciury tam wejść!"- my na to że spokoloko :) Robimy myku myku i po kilku minutach jest po wszystkim. Chłopu szczENka opada na ziemię z łoskotem.
A następnego dnia w sąsiedniej wsi - wysiadamy u kolejnego gospodarza, który wita nas od razu "aaa ja jużech słyszoł że takie dziołszki jeżdzą co sobie radzą lepiej niż doktór!" ... No BA! :)
Jak mówimy że my nie żadne dziołszki tylko stare doktórki z 10letnim stażem w zawodzie to nie wierzą. Myślą że ściemniamy.
W biurze atmosfera nieteges - różne dziwne układy się wykluły, sprawa kończących się umów coniektórych, lenistwa innych, jakieś dziwne dyskusje po kątach - nie podoba mi się to wszystko. I nie tylko mi.
Ale co tam - damy radę lub pojedziemy w teren :)))) Ważne że nasza ściśle współpracująca ekipa dogaduje się jak należy.
2 komentarze:
Padłam :D
johanka: Agata, proszę przekaż sąsiadce, żeby nie trzymałą przewodu zasilającego do kosiarki w taki sposób jak na zdjęciu. Przewód ten narażony jest na otarcia co w rezultacie może spowodować osłabienie izolacji i o przebicie nie trudno. W przypadku porażenia prądem elektrycznym mięśnie się zaciskają i dłoń jej zaciśnie się na przewodzie.
Najlepiej zaopatrzyć się w taki "młyneczek / szpulę" do zwijania przewodu lub w ostateczności nosić przewód przerzucony przez przedramie. Wówczas przy porażeniu, ręka odskakuje a przewód spada.
PS. wiem, że jestem nadwrażliwa :(
Prześlij komentarz