czwartek, 26 sierpnia 2010

No dobra. Postanowiłam poprawę :)
Wspomnienie wakacyjne (pt. matka czyta babskie gazety co jest niebywałym ewenementem):

Ania furt rysuje - oczywiście głównie konie we wszystkich możliwych odmianach - poniżej PEGAZ:

Od Rysunki Ani

Dzieje się dużo fajnych rzeczy.
Z jednej strony dzieje się tak dużo że nie mam czasu/ siły - czyli nie nadążam opisywać (z powodu kryzysu pisarskiego który mam od conajmniej roku).
Z drugiej strony, coraz częściej o wielu sprawach zwyczajnie nie mogę pisać w publicznym miejscu jakim jest blog, z różnych powodów - np. z obawy przed konfrontacją z organami ścigania :)))))
Z trzeciej strony stwierdzam, że niektórych z tych zdarzeń to aż grzech nie zanotować dla potomnych. Muszę więc wziąć się w tak zwaną garść.

Tegoroczne lato ułynęło jednogłośnie pod znakiem Krzyża na Krakowskim.
Ale to tak bardziej ogólnokrajowo.
W skali lokalnej - a mianowicie wkoło naszego komina hitem numer jeden, o którym zapewne będą sobie dzieci przez kolejne pokolenia opowiadać była KULA OGNIA.

A było to tak:
Siedzi sobie Janusz z sąsiadem Darkiem na ich tarasie (sąsiedzi mieszkający po drugiej stronie drogi dokładnie vis'a'vis nas - nasze domy oddalone są od siebie o jakieś może 100 m) - późnym wieczorem i popijają piwka (w liczbie bardzo mnogiej). No i gadają o dupie marynie jak to przy piwkach w liczbie mnogiej bywa.
Nagle na nocnym niebie centralnie nad dachem domu sąsiadów Darka, pojawia się "kula ognia" - autentyczne UFO. Kulisty, świecący punkt przemieszczający się po niebie skokowo.
Ja z Anetą (żoną Darka) do dziś twierdzimy że ta kula ognia vel UFO to taka nowoczesna odmiana białych myszek była - ale oni się na nas obrazają że im nie wierzymy. W to UFO.
Darek: Ty, ty widzisz to? - i pokazuje palcem nad dachem swoich sąsiadów - gdzie masz aparat?
Janusz: No widzę. To chyba UFO. Aparat mam w domu.
Darek: Oj szkoda, bo byś zrobił temu zdjęcie.... Idź po ten aparat i zrób jej (tej kuli) zdjęcie!
Na co od strony domu sąsiadów Darka rozlega się głos "z zaświatów":
(- była to bowiem sąsiadka stojąca za firanką w otwartym oknie czego po ciemku nie było widać - pewnie od dłuższego czasu ich podsłuchiwała, a jak zaczęli pokazywać paluchami na jej dom i mówić o robieniu zdjęć to zapewne pomyślała że chodzi o zrobienie zdjęcia jej osobie. Sąsiadka jest w podeszłym wieku i jest coś chora trochę psychicznie dlatego bierzemy na nią poprawkę)
- Sam sobie zdjęcie zrób! Ty gówniarzu ty! Spać się nie da! Ty świnio jedna ty!
Chłopaków najpierw zamurowało, a potem umarli ze śmiechu.
Na drugi dzień opowiadali nam (tj. babom) całe zdarzenie, którą to opowieść podsłuchiwały dzieciaki. Jak to one nie dosłyszały wszystkiego, przerobiły na swoje potrzeby - i w ich wydaniu powstała następująca wersja wydarzeń:

Siedzi sobie Janusz z Darkiem na tarasie wieczorem i wtem ...... zobaczyli na niebie KULĘ OGNIA (w tym momencie tembr głosu opowiadacza zmienia się na dramatyczny).
To było UFO.
Kosimici otworzyli okno, wychylili głowę i powiedzieli do Darka:
TY ŚWINIO TY, TY GÓWNIARZU, SAM SOBIE ZRÓB ZDJĘCIE.
I odlecieli.


Od tej pory co wieczór jak zaczyna się ściemniać wszystkie dzieciaki wypatrują na niebie KULI OGNIA bo jak przyleci to może do nich też coś powie.

Jutro będzie krótkie opowiadanie (jak dam radę) pt. "Naszym nowym autem przez Polskę" :)))Bo mamy nowe (tj takie nowe - stare) :) Takie srebrne jest :)
Ciężko jest mi się przestawić po urlopie na pracę i poranne wstawanie.
I wogóle to ostatnio stwierdzam, że chyba muszę zmienić całkowicie zawód. Tylko nie wiem jeszcze na jaki.

Zrobiłam dziś leczo i wyszło tak przepyszne, że zaraz idę zjeść czwartą porcję :) _______________________________________________________

Aha - u nas w Inspektoracie na strychu trwają przygotowania do remontu.
To stary strych w starej chałupie pełen skarbów :) Kiedy pierwszy raz tam weszłam w zeszłym roku zakochałam się od pierwszego wejrzenia w tej szafie (antyk :))) - więc ekipa pracowa podarowała mi ją - problem tylko jak ją znieść na dół (ciężka jest jak piorun bo to lite drewno) i zawieść do domu. Ale ja nie o tym.
Mam wizję aby ją zmatowić - bo jest tak jakby lakierowana na połysk i zrobić taką przecierkę białą (albo jakąś ecru) farbą - wiecie - nie pomalować a wetrzeć tę farbę w te dechy.
I teraz potrzebuję porady - jak to zrobić - tj np. jaką to farbą się robi - jest jakaś specjalna??? i czym (gąbką???) - może ktoś ma doświadczenie z takimi pracami? :)


10 komentarzy:

Ja i tylko ja:) pisze...

hmmm...
jak to z tym rysowaniem ?? FURT czy może DURCH :) ??? idź FURT to u nas coś w stylu "idź stąd" tyle, że taka wersja łagodna :) no a DURCH to "przez cały czas"

Agata B. pisze...

U mnie tj w CCH zamiast waszego DURCH mówi się FURT i oznacza właśnie "cały czas" :))
Może dlatego (nie wiem) że moja babcia była z Poznania a jak piszą tu:
http://pl.wiktionary.org/wiki/furt

to pochodzi z regionalizmu poznańskiego

Agata B. pisze...

ale z czeskiego też FURT = ciągle (pod tym samym linkiem niżej)

Ja i tylko ja:) pisze...

Niech Ci będzie ale mi to nijak nie pasuje :) No ale ja wiadomo - ślązara od zawsze :D

Anonimowy pisze...

Trzecie - mosz recht ;)
J.

notonlywhite pisze...

gdzieś na forum wnętrza na gazecie był wątek o renowacji mebli-swoją drogą aż strach pomyśleć ile tego typu skarbów idzie do pieców na wsiach:]

Ja i tylko ja:) pisze...

J. - > Dyć wiym :)

Pitrex pisze...

Opalarka albo zmywacz powłok lakierniczych(konserwatorzy używają popularny "Scansol")i niech to Janusz najpierw Sciągnie tj.warstwą lakieru.... a pozniej powiem co dalej....

Anonimowy pisze...

Pitrex - "niech to Janusz najpierw sciagnie" <- pogielo Cie??? Sam se sciagnij :)))
Myslisz, ze ja nie mam co robic tylko rupieciami zajmowac:)
Ja moge wziac ta szafe...na opal :P
J.

Magda pisze...

wadera: Zdarcie lakieru "do żywego" czy to opalarką, czy jakimś preparatem (a może trzeba będzie i to, i to - różnie to bywa, nie przewidzisz) będzie na pewno praco- i czasochłonne. Ale jak Ci na takiej przecierce na biało zależy (można farbą, można preparatami wybielającymi - pastą na przykład) - wyjścia nie ma.
"Szybsze" wyjście jest takie, ze matowisz to papierem ściernym (ręcznie, szlifierką, wiertarką z nakładką) tak, że by to gładkie nie było - i malujesz farbą do drewna - na dowolny kolor, może być biały na przykład. Kilka razy - ze trzy. Możesz po wyschnięciu tej farby kanty przetrzeć papierem ściernym - wyjdą Ci takie miejsca jakby obdrapane, jakiś shabby shick.
Może popatrz najpierw w necie co z taką szafą można zrobić i zdecyduj - bo to sporo czasu zajmie, dobrze by było, żebyś wiedziała dokładnie po co tak harujesz :)