niedziela, 8 sierpnia 2010

Siedzę sama z dzieciakiami w domu bo:
a) Janusz wyjechał (na tajną misję ;)
b) pada deszcz.
W związku z tym dostaję jajo bo już się chyba odzwyczaiłam. Zadali mi już jakieś 197358 pytań z serii "bez sensu".
Od rana lało, a ja miałam całą suszarkę (2 pralki) ciuchów mokrych - wstawiłam więc do pokoju i zapaliłam w piecu (kachloku). Prawie wszystko już wyschło, piorę jeszcze wózek bo może się przydać. Jutro wyjeżdżamy wszak na wakacje.

Dzieci raz się ładnie bawią a raz się tłuką. Nie nadążam za nimi.

A ja sprzątam bo nie lubię wyjeżdżać zostawiając syf. Ale przy psie łażącym w te i we wte jak ze sraczką i wnoszącym za każdym kursem tony błota dostaję szału.

Podsłuchane:

Scenka I:
-Mat: A ciocia Isia (Marysia) i Achał (Rafał) mają w domu taki duży motor. I ja też taki chcę sobie kupić.
-Ania: no cooo tyyy, ty jesteś jeszcze za mały. Żeby mieć taki motor to trzeba być starym i mieć conajmniej ze 40 lat tak jak mama.

Scenka II.
Ania bawi się lalką. Młody rozsiadł się przed TV na leżaczku, na który Ania chciała posadzić rzeczoną lalę.
-Ania: Mateeeuuusz, zejdź z tego leżaczka, idź usiąść na kanapę!
-Mat: Nie mogę bo mam chorą nogę (wczorajsze oparzenie - w sensie że należy mu się specjalna ochrona i wogóle to nie może za bardzo się nadwyrężać - nota bene noga go już wogóle nie boli).
-Ania: No to co z tego - tu nie ma znaczka że to jest miejsce dla inwalidów!

Nooo .... :)

Janusz dzwonił "z Polski" że w lasach wysyp grzybów. No w końcu!

2 komentarze:

milmato pisze...

Dziecięce rozmowy są rozbrajające:)))

Anonimowy pisze...

Amiable brief and this mail helped me alot in my college assignement. Gratefulness you on your information.