środa, 29 września 2010

No to tak:
Najpierw Mateusz był chory (gardło, kaszel). Tydzień.
Później już wyglądał na zdrowego, a więc pojechaliśmy (korzystając z pięknej pogody) na Dni NATO. Do pobliskiej Ostravy (konkretnie na lotnisko) – 40 km – jechaliśmy 2 godziny! Tak pechowo trafiliśmy na gigantyczny korek.

Dzieciaki zniosły to dobrze, ale młody którego mięliśmy nadzieję uszczęśliwić pokazaniem mu myśliwców, helikopterów itepe w akcji – od razu chciał wracać do domu, było mu za głośno, bolała go głowa, był słaby i wyglądał bardzo źle …





Po powrocie pomiar temperatury – 39,4. I szczekająca krtań.
No to w trybie pilnym antybiotyk.

Za trzy dni, we wtorek 21.09 jechałam na szkolenie do Szczyrku – czterodniowe. Na ćwiczenia ze zwalczania grypy ptaków.
Grypę zwalczyliśmy wydając wirtualnie jakieś 3 mln złotych. Lepiej dla budżetu byłoby więc aby żadna grypa ptaków nie wybuchła :)
W tym czasie młody się kurował i było już na tyle dobrze, że w czwartek i piątek, kiedy to pogoda była niemal letnia, jako osobnik całkowicie ozdrowiały, urzędował na dworze.

W sobotę pojechaliśmy z sąsiadami do Zoo w Ostravie – dobrze że wzięliśmy wózek bo i w trakcie i po powrocie – młody słaby, marudzący – w domu pomiar temperatury 38,3 …. Jako że nadal dostawał jeszcze (na wszelki wypadek żeby nie odstawiać za wcześnie) antybiotyk – zgłupieliśmy.
Przeczekaliśmy do niedzieli i pojechaliśmy w trybie awaryjnym do Wodzisławia do przychodni świątecznej. Przed wyjazdem mierząc temperaturę zauważyłam w jednym uchu jakoś dziwnie dużo woskowiny. Wspomniałam o tym lekarce. No i co – okazało się że w trakcie brania antybiotyku chłopak – fan noszenia czapek naciągniętych aż po szyję - dostał zapalenia ucha. Co ciekawe w ogóle się na to że go boli ucho nie skarżył.
No więc zmiana leku na Sumamed (paskudztwo), krople do ucha (krople „bolą”) – a więc cyrk na kółkach. Wzięłam na trzy dni opiekę w Ośrodku w poniedziałek (pani dr była zbulwersowana moją prośbą o 3 dni – wg niej powinna mi dać MINIMUM tydzień na zapalenie ucha) żeby dopilnować tych leków i ogólnie pobyć trochę z chorym trzeci tydzień dzieckiem.
No ale że koniec miesiąca i kwartału (sprawozdania) to musze jednak zjawić się w robocie.

To tyle. Młody dziś – będzie czwarta czyli ostatnia dawka Sumamedu – jest zupełnie jak nowy model BMW. Mam nadzieję że w poniedziałek będzie mógł iść do przedszkola w końcu (po miesiącu) :)
Chcemy iść z nim do pediatry celem zapisania mu jakiejś kuracji wzmacniającej (typu ribomunyl czy coś w ten deseń) no bo ile można chorować...

Ania chodzi na tańce z takim zapałem że ma wąty „dlaczego tańce są tylko dwa razy w tygodniu?!” Przygotowują ich do pierwszego koncertu który ma się odbyć w listopadzie - Ania ma jakąś małą rolę "solo" :)

Młody rozgadał się w końcu i aktualnie toczymy z nim wojnę o to żeby nie mówił „kurde”.

Wczoraj byłam na zebraniu rady rodziców w przedszkolu i stwierdziłam że te baby to jak ze smyczy spuszczone - tak się dorwały do plotkowania że musiałam wyjść w trakcie po 2 h - szkoda mi było tracić czas siedząc tam i słuchając tych bzdetów.

Właśnie opierniczyłam pana inkasenta od wody o to że wyskoczył na mnie z gębą jak po otwarciu mu drzwi miał bliskie spotkanie z naszym psem - powiedziałam mu że następnym razem ma nie wczodzić na plac bo dzwonek przy bramie jest, a także tabliczka infomująca o ostrym psie. A psa to jeszcze pochwaliłam, szczególnie że od inkasenta tak wódą waliło że czułam to stojąc 2 metry od niego.

Na razie tyle bo mi się czas przerwy kończy :)

I jeszcze nie na temat - znalezione w trakcie porządków na pulpicie -
List Ani do Babci z CCH:


I z wspomnienia z nauki jazdy na rowerze:



1 komentarz:

sysiM pisze...

Agatko, polecam Ci na uodpornienie dla Mateuszka imunoglukan, bez recepty do kupienia w aptece, wg mnie rewelacja! Testowaliśmy wiele tego typu specyfików, ale ten jest sprawdzony na kilku już dzieciach. Działa