czwartek, 19 kwietnia 2012

Mam drugą w dniu dzisiejszym migrenę :) No - chyba burza idzie.
Ale w końcu zrobiła się wiosna. Choć muszę przyznać że nadal nie mam natchnienia zająć się ogródkiem itd.

Mimo monotonii dnia codziennego czasami ten dzień mnie zaskakuje. Np. dziś zaskoczyło mnie moje młodsze dziecko pytaniem: dlaczego świnia nazywa się świnia.
No i co tu można mądrego odpowiedzieć ... chyba tylko to że "bo jest świnia" :)

Również moja praca potrafi mnie jeszcze zaskoczyć, mimo ponad 10 lat w zawodzie zdarza mi się widzieć coś po raz pierwszy. I to jest fajne. Byłyśmy dziś z Kaśką na kontroli "gospodarstw akwakultury" czyli po ludzku mówiąc na stawach karpiowych. Mogłyśmy zobaczyć odłów narybku karpia - to znaczy takiej oto rybki, w wieku niecałego roku żywota swego:


Myślę że każdy potencjalny konsument karpia powinien zobaczyć ile pracy jest przy wyhodowaniu dorodnego karpia na wigilijny stół, na pewno nie każdy ma świadomość że potrzeba na to około 3 lat, wielokrotnych odłowów, godzin pracy w nieciekawych często warunkach.

Ania jest na urodzinach koleżanki z klasy. Powiedziała mi wczoraj że chyba nie pójdzie na te urodziny bo jej się nie chce. Zapytałam ją wtedy, jak ona by się czuła gdyby zaprosiła gości na urodziny i nikt by nie przyszedł bo by się nikomu nie chciało.
Klapka się jej od razu otworzyła i powiedziała, że dobra jednak pójdzie. Bo przecież Zosi będzie przykro jak ona nie przyjdzie.

Ze szkoły wróciła dziś czarna jak górnik. Bo się z dziewczynami bawiły w krzakach obok szkoły. Nawet nie chce wiedzieć co tam robiły :) To znaczy wiem - bawiły się w dom. A jedna koleżanka się posikała w majty bo zapomniała że jej się chce. I Ania się jej pomagała przebrać. Łomatko.
Co do szkoły to Ania jest leń - trzeba ją pilnować czy ma coś zadane bo zapomina, nienawidzi pisać - bazgrze jak kura lewym pazurem, odrabianie lekcji ją nudzi, przepisuje z bykami. Tragedia. Trzeba ja pilnować żeby się spakowała do szkoły, a jak wychodzi do szkoły to żeby w ogóle tornister zabrała. Ale z czytania przynosi same 6-tki. (bo wiecie - czyta "wodniście") :)))
No a - nie pamiętam czy pisałam - w konkursie recytatorskim zajęła 1-wsze miejsce.

Janusz oczywiście w Katowicach, przygotowują Forum Nowej Gospodarki w związku z czym stary to się już chyba w ogóle z domu wyprowadzi - wyjechał w środę, wraca jutro.

Zrobiłam niedawno przepyszną zupę cebulową - moja rodzina oczywiście nie była specjalnie zachwycona - ale to raczej normalka - jednakże ja wam szczerze polecam - pyszne i wykwintne :) (nadaje sie na obiad dla teściowej :) - a do tego proste i błyskawiczne!

Zupa cebulowa

(zdjęcie "zapożyczone" z sieci ponieważ Mateusz załatwił na amen mój aparat)

Jak zwykle na oko :)

Ze 4 cebule - pokroić cienko w półplasterki - udusić na maśle
Do tego wcisnąć (praską) czosnek - no tak dobrze z 6 ząbków.
Jak będzie miękkie, oprószyć mąką i zalać gorącym bulionem (dałam z kostki).
I już prawie koniec :) Doprawić solą, pieprzem. można mielonym kminkiem i KONIECZNIE - tymiankiem!!!!
Z pszennej bułki zrobić grzaneczki (bułka w kostkę - usmażyć na chrupko na masełku).
Zupę wlać do kokilek, posypać drobno startym żółtym serem i na wierzch grzanki.
Można wstawić na chwilę do piekarnika żeby ser się trochę zapiekł ale ja nie wstawiałam.
Mniam.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Sprawdź w poradni psychologiczno - pedagogicznej czy Ania nie ma dysleksji.
Mój syn też okropnie pisał, robił błędy i dopiero w IV kl. nauczyciel zasugerował badanie w tym kierunku.

Agata B. pisze...

Hm - ale przy dysleksji jest także trudność nauki czytania, nauki pamięciowej - to mamy wręcz ponad przeciętną, problem z rysowaniem, kształtami itd - tego nie ma. Mi się wydaje że to jej bazgranie itd to efekt roztrzepania i tego że ona się z wszystkim spieszy i robi to "na odwal" - nie zależy jej po prostu żeby zrobić to starannie. Jak koło niej siedzę i pilnuję to potrafi pisać pięknie. Poza tym b.łatwo się rozprasza - z rozmowy z nią podobno w klasie na lekcji jest problem z ciszą (dzieci gadają, łażą po klasie itd) i "ona nie umie się skupić" ....NIE OGARNIAM TEJ SZKOŁY :))))))

Anonimowy pisze...

Jakbym o Krzysiu czytała ;). Z innych przedmiotów wzorowe, czytanie płynne, wierszyków uczy się w 10 minut - a pisze tak, że aż szkoda zeszytów nowych dawać.

A zupę muszę wypróbować - koperkowa była smaczna :P

Kasia/Kicia

Anonimowy pisze...

Syn też nie ma problemu z czytaniem :-).
Są różne rodzaje dysleksji. Np. dysgrafia to właśnie brzydkie pisanie. Dzieci będą pisały coraz więcej i szybciej, więc będzie coraz coraz mniej czasu na staranne pisanie.
Może Ania nie ma dysleksji, ale gdy przeczytałam o tym, że brzydko pisze i przepisuje z błędami, to mi się lampka włączyła, bo z synem było tak samo, tylko niestety nauczyciel nie zasugerował badania.
U syna wyszła również lateralizacja skrzyżowana, o czym nigdy wcześniej nie słyszałam i co było dla mnie kompletnym zaskoczeniem, wiec czasem diagnozują problemy, o których nie wiedziało się, że wogóle istnieją.
Myślę, że warto obserwować Anię, bo może to o czym piszesz, to nie jest jej lenistwo, tylko specyficzna budowa mózgu.
Co oczywiście nie zwalnia od dodatkowej pracy :-).

Anonimowy pisze...

No cóż... co do nauki - to mamy identyczne typy uczniów :P Fabi też pięknie czyta, za to gryzmoli, bo się ciągle spieszy :)
A zupka... wygląda i brzmi bardzo smacznie ;)

Anonimowy pisze...

Nie podpisałam się :)) JoannaP :)