Pamiętam sytuację kiedy na jakimś wyjeździe służbowym jeden z kolegów opowiadał zupełnie poważnie, że jego żona wstaje o 4.30 żeby przed pracą przygotować jedzenie dla dziecka.
I pamiętam jego oburzenie naszym wybuchem wesołości w reakcji na to wyznanie - "no ale co was tak dziwi???".
Dziś (sobota) wstałam o 5.00 żeby przygotować obiad dla dzieci przed pracą (a nawet dwoma) ;)
Teraz to już mnie mało co dziwi ;)
Obiad pudełkowy (dla każdego oddzielne), tzn. tylko podgrzać w mikro, taka forma zwiększa szansę że w ogóle podejmą wysiłek jego zjedzenia ;)
Czy ja już mówiłam że dobijają mnie "niedzielni kierowcy"? ..... to powinno być karalne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz